JULIA POZORSKA
Krok za drzwi
Po wszystkim, co się stało, już nie wiem, czym jest płacz. Moje oczy dawno zapomniały, jak smakują łzy.
— Jak się pani wtedy czuła?
— Jak najgorsza rzecz na świecie. Jak szmata do podłogi.
Drzwi zostawił otwarte, co nie zdarzało się zbyt często. W praktyce było to jak ostatnia deska ratunku. Nić, której kobieta mogła się chwycić, choć łatwo było ją zerwać. Nie wiedziała, jak długo go nie będzie, ale nie wybaczyłaby sobie, gdyby wtedy nie wzięła tej torby.
Pakowała wszystko na ślepo. Wrzuciła dokumenty, które były tak naprawdę jedynymi niezbędnikami. Spakowała przypadkowe ubrania, tak na wszelki wypadek. W zakurzonej szafce znalazła także zegarek po babci. Tej jednej rzeczy jej nie pozbawił. Tylko to było wyłącznie jej.
Każdy dźwięk, każdy szmer przyprawiał ją o gęsią skórkę na jej sinym ciele. Serce galopowało. Próbowała nie oddychać, by słyszeć otwierające się drzwi, jednak nie mogła uspokoić oddechu. Ręce jej się trzęsły, gdy ściągała z palca obrączkę. Położyła ją na stole, aby wyeksponować ją najbardziej jak tylko mogła. Żeby wiedział od razu, co się stało. Przynajmniej taką miała nadzieję. Coś w środku szeptało, że popełnia błąd, że jest głupia, a krew nad brwią jest właściwa, jest jej karą. Wypluwała gorzki posmak sumienia i zaciskała zęby, by nie przemówił za nią, odłożył torbę i usiadł spokojnie na fotelu z pierścionkiem na palcu. Powiedziała sobie, że tym razem będzie silna, lecz nie dla siebie, bo nie potrafiła już o sobie myśleć.
Na fotelu zachowałam stoicki spokój. Jak gdyby to się nie wydarzyło. Nie w moim życiu. Może w jakimś filmie, w sztuce. Jednak na pewno nie kilkanaście miesięcy wstecz. Nie mnie.
— Uciekła pani.
— Ja nie uciekłam. Ja po prostu wyszłam. Jak na zakupy. Jakbym robiła to codziennie. Rutynowo.
Pasek owinęła na ramieniu. Gdy zwinnym krokiem miała właśnie wyjść, na półce zobaczyła zdjęcie. Na twarz pełną przerażenia wkradł się skromny uśmiech. Łza potoczyła się po policzku, aż zatrzymał ją uniesiony kącik ust. Reakcja dosyć abstrakcyjna, jak na zaistniałą sytuację, jednak tu nikt jej nie oglądał. Była sama, swobodna, wolna. Nie ciążył na niej obślizgły wzrok ani lepkie ręce. Nie czuła blizn ani ran. Pozwoliła sobie na ten powrót. By chociaż raz jeszcze poczuć się błogo. Więc sięgnęła po obrazek w obitej ramce i zamknęła w torbie tamtą młodą kobietę w sukni ślubnej trzymającą za dłonie swojego przyszłego tyrana.
Spójrz
Kruche, lecz nadzwyczaj mądre. Widzi wszystko, ale niczego nie wchłania. Z pozoru zimne, nieszczere. W rzeczywistości jedyna prawdomówna rzecz na tym świecie. Choć atrybut piękna, pycha przejmuję jego magię.
Te większe, do których nie przywiązuje się większej wagi. Te mniejsze, które zobaczą w oczach to, czego ty nie zobaczyłeś przez wieki. I te podręczne, które pielęgnują twoje ego, które są uosobieniem próżności. Dla wielu to tylko przedmiot. Dla innych to powód do gniewu, wstydu i nienawiści. Mimo że nie w jego naturze leży krzywda i ból, oczy sumienia widzą je jako wszystko, co najgorsze, a wzrok, który spocznie na nim jest cichym grzechem, który popełniamy codziennie.
Widziało wiele twarzy, ale nie poznało ani jednej. Widziało wiele emocji i wciąż żadnej nie poczuło. Nie jemu przyjdzie oceniać, chociaż i tak obwinimy je za każdy szczegół.
Julia Pozorska (ur. w 2005 r. w Kołobrzegu) — studentka pisarstwa na Uniwersytecie Szczecińskim. Mieszka w Szczecinie.
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved
copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved