DOROTA CZERWIŃSKA
Przedwiośnie
Wieczór, w czerń zapadając, cicho noc zaczyna,
księżyc chce zajrzeć w okno, przebija zasłony.
Wyciągam spod poduszki zaczęty kryminał.
Coś dotyka, coś trzeszczy, coś kurczowo trzyma,
ktoś uderza raz w ciche, raz w żałosne tony.
Wieczór w senność zapada i noc się zaczyna.
Czy to jęczy staruszka, czy płacze dziewczyna?
Kogo chcą pożreć stare, wyparte demony?
Wciąga mnie spod poduszki wyjęty kryminał.
Czy podłoga tak skrzypi, czy za oknem zima?
Co uderza do głowy — zdarzenia? hormony?
Noc, ciemność przełamując, zaranek zaczyna.
Zegar nie bije długo — kolejna godzina,
pora spać, zamknąć rozdział, nawet nieskończony,
odłożyć spod poduszki wyjęty kryminał.
Dlaczego poszło nie tak i czyja to wina?
Kto bywał pogardliwym, a kto był wzgardzonym?
Gdy wieczór mijał cicho, noc ciemną zaczynał,
zbudził się z demonami żałosny kryminał.
Strefa interesów
W kinie pachniało spalonym karmelem,
z komina unosił się dym, ogień syczał,
a taki był silny jak łąki zielone,
a las niczym park braci Grimm.
Popiół użyźniał — obracał się w kwiaty,
na których siadały i pszczoły, i trzmiele,
a zapach był lepki i mieścił niewiele
nektaru, bo cymes w nim gnił.
Aromat popcornu roznosił się żrący,
podrażniał i gardła, i nosy, i ścianę
historii. Tak bardzo uderzał do głowy,
że swąd się wylewał ekranem.
po obejrzeniu filmu Strefa interesów Jonathana Glazera, zamiast recenzji
Ben ja min
gdy płoną mosty szumnie wybucha ulewa
więc po stłamszonym ogniu przez wodę wyruszyć
można prawie jak Jezus by poczynić cuda
i we własnym łożysku zamknąć się embrionem
cienką nitkę do kłębka
wcisnąć
ginąc
zwinąć
czy mury runą
ktoś przetacza wózek tak dudni jak gdyby nadciągała burza wichura i wojna
gmach pusty może tu przyjdą dzieci
albo żołnierze lub gąsienice
cała brygada zielonych żarłocznych a deszcze
kapią spokojnie na pokój
połówki
najlepiej się rozstawać na moście
bo wtedy
można pójść w całkowicie przeciwne dwie strony
by zbudować za wałem bezpieczną warownię
płodzić dzieci i tańczyć i na zimne dmuchać
czerpać wodę z tych samych lecz odległych źródeł
wieczorami zaś siadać i dziwić się słońcu
jak odważnie zachodzi na brzeg
z drugiej strony
można stanąć poczekać
tak w połowie drogi
Dorota Czerwińska (ur. w 1968 r.) — poetka, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, terapeutka pedagogiczna, trenerka umiejętności społecznych. Mieszka w Warszawie. Wiersze publikowała m.in. w: „Afroncie”, „eleWatorze”, „Helikopterze”, „Migotaniach”, „Nowych Myślach”, „Post Scriptum”, „Przekroju”. Wydała tom haiku nieboziemia (2024) oraz tom wierszy Ba!Lans (2024).
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved
copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved