wojna

zwycięzca nie wybudził królewny ze snu na jawie
jak przepowiadała najmądrzejsza wróżka
tylko on mógł pozwolić sobie na wszystko nieustraszony
i świetnie władający bronią nigdy nie spotkał
wojownika lepszego od siebie jego wychudli i głodni
kompani dzielnie stawali prawie żaden nie przeżył
ci dobrzy spośród nich zawsze wyglądali na dobrych
a źli na złych co było nad wyraz zadziwiające
i to jeden z tych złych zdradził zwycięzcę
kiedy bajka właśnie miała się kończyć

nowe utwory

stało się: potrzeba było rozdwojenia
jaźni aby powstała świadomość
samoświadomość przeczucie zimnej
odpychającej śmierci i requiem
wzbudzająca chorobliwą zazdrość
msza anonimowego mistrza
to wszystko — jeśli ktoś nie wie —
rodziło się w ciszy w dziwnej
opowieści o ożywieniu istot
martwych i przedmiotów z całkiem
niezłym epickim rozmachem

logos

czasem coś pójdzie nie tak
decydenci uparcie rzucają cień
zawracają w pół drogi bezczeszczą mowę
z nienawiści bez ogródek

wyjazd

wystarczyło pobłądzić w zakamarkach własnego języka
i nikt nie przyszedł na ratunek

sposoby

przepowiednia tym razem nawaliła
spełnił się najmniej oczekiwany kierunek
wydarzeń apokalipsa za apokalipsą
wszystko to z kiczowatym podkładem
muzycznym (nie wiadomo dlaczego)
planeta zamieszkana przez dzikusów
i ostatnią resztę ludzi cywilizowanych
nikt nie rozpoznawał tego miejsca
zmyślone historie z uporem
przeradzały się w prawdziwe
co nie miało już żadnego znaczenia
katastrofę spowodowała ponoć
trudna do zidentyfikowania wada
genetyczna niektórym szczęściarzom
udawało się omijać pułapki