Skip to content

KATARZYNA DOMINIK

Plącze się z mgłą

Kiedyś odpowiedziałabym na pytania,
których nigdy nie zadałeś —
myśl, upośledzona w słowo,
przemknęła przez oblicze —
gładkie masło,
usta, gniew.

Pomiędzy jednym a żadnym,
jedni podnoszą się,
niosąc swoje grzechy jak skrzydła,
inni upadają pod ciężarem cnót.
Nie ubieram się w rosę,
dryfuję — nie ważne gdzie,
ważne, że pomiędzy.

Tak nierealne, prawdziwe,
dodatnie minusy, ujemne plusy,
ślady dawnej urody — duchy starych domów,
ściągają mnie na górę, bym wspięła się w dół.

Wsiąkam w literacki krwiobieg.
Apodyktyczne gaworzenie pełza po skórze.
Podejrzenie na granicy pewności
zapomniało mojego głosu.

Płynę wstecz, zrzucam Ciebie jak liście jesienne.
Staję się lustrem,
a odbicie — nieznajomą.

 

Pośrodku lata

W kołysce łąki
splatam warkocz chabrów
Pragnieniem świtu
odsłaniam kir nocy —
łaknę słońca

 

Szept topniejącego zegara

Wszechmocny, Matko Głupich i Ty, nieumarły!
Sprawcie, kiedy ku temu dogodność,
abym zdążyła się spóźnić
na własny pogrzeb.
Zimny dołek w ziemi
nie służy zwiastowaniu
życia.
Fetor truchła niestarej młódki
i biała sukienka
z koronek
dzierganych rękoma matki
nad trumną.
I uśmiech przyklejony do okna,
rozpłakane niebo, słońce w żałobie,
a nawet minuta ciszy utkwiona w spojrzeniu.
Wszechmocny, Matko Głupich i Ty, nieumarły!
Dalibyście spóźnić się zdążyć
na śmierć.
Jakoś nie przyswajam wiersza bez kropki,
w którym interpunkcja
poszła do Abrahama na piwo.

 

Uczucie nieproszonych oczu

Przychodzi jak niechciany gość,
wkrada się w serce,
zalewa twarz,
wiąże zastygłe usta,
spojrzeniem szuka ucieczki.

Unosi się kurzem krążącym
w myślach. Niepewnością, co będzie dalej,
dźwiga ciężar ciszy.

W lustrze widzisz odbicie,
którego decyzja, oddech, krok
stają się milczącym głazem
skrywającym krzyk.

Z czasem — jak znikająca mgła
— ustępuje miejsca akceptacji.

 

Wiem

Chcę przynależeć do duszy,
pozbyć się ucieleśnienia,
patrzeć w oczy.

Nie wiem, czy mam
na tyle oddechu, aby nie pamiętać łez,
aby nie tęsknić za tym, co
utkwiło w podwójnym dnie,
ale jednak chcę wierzyć, że
przyszłość, którą mi powierzono,
odnajdę w słowie mama.

Katarzyna Dominik (ur. w 1982 r.) — historyczka, publicystka, prozaiczka, poetka. Propagatorka i ambasadorka DKMS, Bazy Dawców Komórek Macierzystych Polska, animatorka lokalnej kultury i krzewicielka regionalnej tradycji. Działaczka Stowarzyszenia Pacjentów Po Przeszczepie Szpiku Kostnego w Katowicach, Fundacji Lokujmy w Dobro, Stowarzyszenia Autorów Polskich O/Warszawa II oraz Zrzeszenia Literatów Polskich im. Jana Pawła II w Chicago; współzałożycielka i członkini Stowarzyszenia Literackiego Tilia, członkini Klubu Literackiego „Rubikon”. Publikowała m.in. w: „Czasie Literatury”, „Gazecie Kulturalnej”, „Hybrydzie”, „Odrze” i „Post Scriptum”. Wydała m.in. tomy: Droga do Emaus (2017), Elizjum (2018), Exodus — wewnętrzna emigracja (2019), Nowe Jeruzalem (2020), Język Babilonu (2020), Genezaret — niebo nad ziemią (2021), Genesis — na początku było Słowo (2021), W Getsemani wszystko się zaczęło (2022).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content