Krótszy dzień

za oknami późny gwar
to koniec lata ale jeszcze
nie koniec dnia
jeszcze zdążymy zapomnieć
czego nie zdążyliśmy zrobić

dlaczego nie wpadamy już
na dobre pomysły
nawet tuż przed zaśnięciem

prześcigamy się w minutach ciszy
długimi godzinami

Ustawienia lokalizacji

bądź mniej
tyle zdołam w sobie zmieścić

błysk twarzy
w oknie autobusu
ptaki śpiewające o lesie
pierwsze pęknięcia
zaciśniętych warg

masz mnie
na godzinie drugiej
dniem i nocą

Jeszcze ciemno

w jedną noc
dmuchawa do liści zmienia się
w dmuchawę do śniegu

skrzypnięcia butów
zostawiają ślady w pamięci
ślepej uliczki

mrugamy porozumiewawczo
nic nie rozumiejąc
kropla za kroplą w kranie
odmierza nam kroki

Tajemniczka mnożenia

robię wszystko
żeby nie robić
nic więcej

to nie wystarcza
trzeba robić
jeszcze mniej

dwa razy tyle
co nic

Po świętach

choinka której nikt nie chciał kupić
wraca na skraj przepołowionego lasu
a tam
bezdomność
czeka na ostatnią gwiazdę
dzieli się mchem
kuca przy pustym miejscu