Skip to content

AMELIA BOGDANOWICZ

Mama

Jej dłonie, miękkie jak płatki kwiatów, niosą ciepło, które koi duszę i ciało. A jednak te dłonie, choć delikatne, potrafią zamienić się w pnącza, ściskające aż do zatrzymania krążenia krwi. Jej czułość staje się klatką, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Byłam tam, duszona i męczona, w sieci utkanej przez własną matkę i jej miłość.

 

Zima

Powietrze jest czyste, ostre, wypełnione aromatem igliwia i mrozu. Biel kłuje w oczy, jakby sople zwisały wprost w źrenice, przekłuwając je delikatnie. Zakrywałam się mocniej szalem, ale płatek śniegu jest szybszy i spada mi na nos, roztapiając się po sekundzie. Spoglądam wyżej. Drzewa odziane w białe, delikatne szaty śniegu, stoją niczym strażnicy ciszy. Ich gałęzie lśnią szronem jak kryształowe rzeźby. Gwiazdy migoczą na aksamitnym niebie, a śnieg wydaje się świecić własnym światłem. W tak magiczną noc przyszłam na świat dwadzieścia lat temu. Myślę, że zima nie była zadowolona, bo nie dała mi ani kropli swojego blasku.

 

But

Samotny but leży na środku drogi jak wyrwane wspomnienie czyjejś podróży. Jest śladem przerwanego kroku, ciszą po opowieści, która nigdy nie doczekała się końca. Jego obdarta podeszwa nosi na sobie blizny drogi, zapach deszczu i ziemi. Czy ktoś za nim tęskni? Czy był świadkiem ucieczki, straty, czy tylko codziennej niedbałości? Milczy, a jednak jego obecność wciąga, zmusza do zastanowienia — kto go zostawił i dlaczego?

 

Przystanek autobusowy

Stoi niezmiennie w tym samym miejscu. Unowocześniony, ale noszący już ślady ignorancji. Przystanek, choć oblegany, zdaje się niemal niewidzialny dla przechodniów. Jest jak niemy świadek życia, miejsce, które istnieje tylko po to, by być tłem dla nieustannej rotacji ludzi. Autobusy przyjeżdżają i odjeżdżają, zabierając z sobą kolejne postacie z tej niekończącej się mozaiki, a przystanek pozostaje — cichy, stały, ignorowany, choć wypełniony historiami, których nikt nie słucha.

 

Altana

Miała blizny i rany otwarte, nikt nie chciał jej pomóc. Stała w miejscu, z nadzieją, która gasła z każdym dźgnięciem noża. Krwawiła żywicą i łzami, których nikt nie dostrzegał. Któregoś dnia wyryli na jednej z jej belek napis „Boga tu nie ma”. Wtedy przestała wierzyć.

 

Ławka

Stała w miejscu, w którym ją ostatnim razem widziałam. Dalej posiadała znamiona nastoletniego buntu i bezmyślności. Tak jak jej siostra bliźniaczka i przyjaciółka pomiędzy nimi. Znałam historie, które wydarzyły się w tym miejscu. Historie, o jakich nawet drzewa bały się szeptać.

 

powyższe teksty powstały podczas warsztatów prozatorskich z małych form narracyjnych, na studiach pisarskich pierwszego roku na Wydziale Humanistycznym US, prowadzonych przez Tomasza Majzela

Amelia Bogdanowicz (ur. w 2004 r. w Wałczu) — studentka studiów pisarskich na Uniwersytecie Szczecińskim. Mieszka w Szczecinie. Interesuje się socjologią i literaturą.

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved

Przejdź do treści