Skip to content
e-eleWator zachodniopomorski miesięcznik literacki

KAROL MALISZEWSKI

Dni

Dni policzone; a ten kto
liczył, osiwiał w kącie
i na nic nie liczy,

może tylko na to,
by ta uśmiechnięta,
nalewająca zupę z dużego gara,
podeszła

i położyła rękę
na jego łysiejącej głowie,

i trzymała tak długo,
aż rozszedłby się zapach
czegoś nieistniejącego

i można by już całkiem na luzie
zakończyć działanie,

zlikwidować rachunek.

 

Jasne

Poszczebiotało na wysokościach i zniknęło,

teraz coś bez wyrazu rządzi światem,
róże zwijają się do środka,
ziemia szybko połyka rozsypane płatki,

trwa wielkie zjadanie,
wypluwanie chrząstek,

jeśli ktoś podsłuchuje,
słyszy chrzęst i chlupot.

jeśli ktoś ogląda,
to prędko oko zamyka
w trójkącie,

tylko ptaki po naszej stronie
uwijają się wokół okruchów
pod stołem,

potem szczebiocą na wysokościach i nikną
jak słońce.

 

Pauza

Bezdomny rzuca błyski na Odrę
trzymanym w ręku przedmiotem,

komórka tańczy w jego dłoniach,
przez tarniny ciągnie się smród,

kręci się samotny patyk wokół,
wraca za każdym dotknięciem wiosła,

długa łódź wysuwa się z zarośli,
wioślarze w maskach jak ze snu;

ta sekwencja nie ma końca,
odbija się w wodzie, w cudzych oczach

na drugim brzegu, w Ukraińcu
z kolejki, która zamiera za wiązem,

by zrodzić się z szumem przy kasztanie;
ktoś tu jeszcze nie zakwitł w szeregu.

 

Przyszła przyjdzie

Nie będzie tej chwili,
sama się ustawi pod murem
i naciśnie spusty wszystkich strzelb
ułożonych w lokalnym muzeum
do wiecznego snu,

ta odrobina zapachu,
którym rozkoszowałeś się po swojemu,
też się nie powtórzy,

jego wersje rozmnożą się,
będą krążyć między nosami
barbarzyńców,
androidów,
obcych,

bo wszystko obce,
co po tobie.

 

[dokument]

we śnie odpowiadałem coś Adamowi Wiedemannowi,
bojąc się, że go urażę,
że nie zrozumie, do czego piję,

ale on był ponad to,

miałem wrażenie, że spaja nas jeden patronat,
jeden ideał

idący z góry,
miał nieśmiały uśmiech Henryka Berezy

*

Dzisiaj i jutro, ciężkie
od zobowiązań
słowa, nie ma to
jak wczoraj –
roztrwoniliśmy
wszystkie możliwości

i teraz lżej.

Karol Maliszewski (ur. w 1961 r.) – poeta, prozaik, krytyk literacki, literaturoznawca. Mieszka w Nowej Rudzie. Laureat nagrody im. Marka Jodłowskiego (1994), nagrody im. Barbary Sadowskiej (1997), nagrody im. Ryszarda Milczewskiego-Bruno (1999) i nagrody im. Josepha Wittiga (2001). Dwukrotny stypendysta Ministerstwa Kultury i Sztuki. Nominowany do Nagrody Literackiej Nike za tom szkiców krytycznych Rozproszone głosy (2007). Opublikował kilkanaście tomów wierszy i książek prozatorskich, m.in.: Nasi klasycyści, nasi barbarzyńcy, Zwierzę na J. Szkice o wierszach i ludziach. Nowa poezja polska 1989-1999. Rozważania i uwagi, Rozproszone głosy. Notatki krytyka, Po debiucie, Pociąg do literatury. Ostatnio wydał: Piosenka o przymierzaniu (2019), Bez zaszeregowania. O nowej poezji kobiet (2020), Czarownica nad Włodzicą. Baśnie i legendy z Nowej Rudy i okolic (2021), Silnik na trawie (2022).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content