GRZEGORZ BOROWIEC
Trzydziesta pierwsza
W tym roku łaskawie
długo jest ciepło
słońce idealnie świeci
sił mam więcej na walkę
Kolejne dni następna rysa
kolejny cios odepchnięty w diabły
działają na plus
służą lepiej niż szkło
Z rozciętą powieką
z maską krwi
czekam
na nową rundę
Na razie
trzydziesta pierwsza
Gałęzie w szronie
Nowa zima nowy ból
wspomagacze nie wspomagają
krótkie dni i nieskończone noce
oddycham tylko z przyzwyczajenia
To minie
To trzeba zwiększyć dawkę
to trzeba więcej ruchu
to trzeba myśleć dobrze
brać życie jakim jest
Z każdą zimą coraz gorzej
wytrzymuję niestabilność
gorzej łapię rozruch
Tylko drzewa białe
całe lasy gałęzie w szronie
są piękne
Śpieszmy się kochać, tak szybko i ludzko są mordowane
Przepołowiona świnia wisi na hakach w oborze
tata pokazuje mi z którego fragmentu
pochodzi najlepsze mięso
Nie słyszałem krzyków przed
nie widziałem oczu podczas
scena nie robi na mnie wrażenia
po prostu wracam do swoich zajęć
po prostu wracam bo i tata wraca
bo jego tata tak go nauczył
Siekiera i pieniek z wsiąkniętą krwią
brzydzi ale tylko trochę
Kurze głowy zjadane są łapczywie przez inne kury
zapach denaturatu w ogniu
brzydzi ale tylko trochę
na tyle że się nie zbliżam
zbliżę się jak każdy po odpowiednim przetworzeniu
ich ciał bez imion
Psom na łańcuchach przynoszę resztki
zmieniam wodę mimo że mają tylko
gnić i wariować
głaszczę po zniszczonej sierści
na koniec zakopuję
Weterynarz nie zdążył przyjechać na czas
bo nie został wezwany
Devil’s blood
Słyszę jak chlupocze krew
w nocy przy zamkniętych oczach
oknach pokrytych lodem
słyszę jak spada na śnieg
Przez szyby we mgle widać nic
pomiędzy trzęsieniami w chłodzie
bez butów szukam i szukam
cały zewnątrz tylko biały
tylko zgniły
czerwieni brak
Kątem oka atakuje wschód
zimny blady czuję własną
z uchem przy ziemi
czekam
ona gdzieś tu jest
Wielka płyta drga
chodnik drga
zapach mocny mocniejszy
zwiastuje śmierć
wbija się w mózg
Nie oszalałem
odzyskuje kolor
kolory
rozwijam zebraną krew
***
Nie jestem na dnie piekła (jeszcze)
bawię się z czarnym kotem
piłka skacze po ścianach
kot piszczy
wydaje dźwięki radości (chyba)
Nie jestem na dnie piekła (jeszcze)
od nóg bije zero absolutne
od włosów pomysły płomienie
tłoczone nieprzerwanie
bawi mnie podłoga muzyka strzępy życia
bawi mnie brud na ubraniach
Nie jestem na dnie piekła (jeszcze)
ale
zmęczyłem się stanem zmęczenia
spirytusem porankami
możliwością (nie) latania
z osiatkowanego balkonu
Grzegorz Borowiec (ur. w 1992 r.) — poeta i muzyk. Absolwent UMK na kierunku automatyka i robotyka. Mieszka w Toruniu. Wiersze publikował w „Akancie” i „Migotaniach”. Wydał tomy wierszy: Trudny Splin (2016), Jest spokojnie (2019) i Niepotrzebne skreślić (2021).
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved
copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved