Skip to content

KRZYSZTOF MACIEJEWSKI

Zapach nocnych kwiatów

W odosobnionej wiosce, która spoczywała niczym westchnienie między fałdami starożytnej doliny, mieszkały dwa duchy, Anara i Lior. Opowiem wam historię ich miłości, która była tak cicha i głęboka jak zapomniana ścieżka prowadząca do ruin tego, co niegdyś było wspaniałym zamkiem. Nie byli umęczonymi duszami piekielnymi z legend, a raczej eterycznymi obecnościami, związanymi z ziemskim królestwem niespełnionymi pragnieniami ich niegdyś bijących serc.

Anara, z jej eteryczną gracją, dryfowała przez pozostałości zamkowego ogrodu, pielęgnując kwiaty, które kwitły jedynie w świetle księżyca, całując swym tchnieniem ich płatki miękkie i świetliste na tle nocy. Lior natomiast błąkał się po opuszczonych korytarzach. Jego dotyk sprawiał, że starożytne gobeliny trzepotały jakby schwytane w wiecznej, a przecież cichej burzy. Oboje nie byli świadomi swojego istnienia, każde z nich było samotną smugą w pustej przestrzeni ich duchowego królestwa.

Lecz los, a może kapryśny zwrot duchowego przeznaczenia, doprowadził ich do spotkania. Stało się to pewnej nocy lśniących zorzy, gdy zasłona między światami rozpruła się, stając się nitką mgły. Anara, przyciągnięta eterycznymi światłami, trafiła na szczyt najwyższej wieży zamku, do miejsca, którego nigdy wcześniej nie widziała. Lior, również przyciągany niebiańskim tańcem kolorów, wspiął się na kruszące się schody i znalazł się na ostatnim piętrze tej samej wieży. Po raz pierwszy spotkały się wtedy ich spojrzenia. Bo duchy umieją patrzeć jak nikt inny.

Anara dostrzegła w Liorze pokrewną duszę, w której zapisały się wieki samotności i tęsknoty, jakby odzwierciedlające jej własny, tajemny alfabet. Lior z kolei rozpoznał w Anarze delikatne piękno, za którym tak bardzo tęsknił, chociaż nie miał o tym pojęcia aż do tego właśnie momentu. Nie posługując się słowami, gdyż duchy nie potrzebują nieporęcznego języka żywych, lecz szeptami duszy, w języku emocji i wspomnień, wypełnili powietrze luminescencyjnym blaskiem.

Ich miłość rozkwitła niczym nocne kwiaty w ogrodzie Anary, cicha i niewidzialna dla świata, a jednak głęboka i zmieniająca życie. Spędzali noce, eksplorując ruiny razem, dzieląc się historiami swoich przeszłych żywotów, marzeniami, które kiedyś napędzały ich śmiertelne dni, i tragicznymi zwrotami, które doprowadziły ich do duchowych egzystencji. Gdy stawali się sobie bliżsi, sam zamek wydawał się odpowiadać na ich miłość. Pnącza rosły coraz bujniej, otulając kamienne ściany, zamykając je w zielonych objęciach, gdy nocne kwiaty wypełniały powietrze swoim upajającym zapachem. Zamek, niegdyś symbol samotności i rozkładu, teraz tętnił niewidzialną energią, jakby miłość między Anarą a Liorem tchnęła nowe życie w jego fundamenty.

Ale jak to bywa we wszystkich opowieściach o miłości i duchach, wisiał nad nimi cień. Jako duchy, byli związani z fizycznym światem nierozwiązanymi nićmi swoich przeszłych żywotów. Wiedzieli, że aby wznieść się do eterycznych krain, muszą rozplątać te węzły i uwolnić się od ziemskich spraw, które ich zatrzymywały. Jednak myśl o rozstaniu zdawała się nie do zniesienia, bo miłość stała się istotą ich istnienia.

Razem zdecydowali się udać w podróż, aby rozwiązać swoje niedokończone sprawy, zagłębiając się we wspomnienia swoich przeszłych żywotów, stawiając czoła bólowi i radości, które kształtowały ich losy. Była to podróż pełna wyzwań, gdyż konfrontacja z przeszłością zawsze stanowi trudne zadanie, szczególnie dla duchów, które długo unikały prawdy o swoim ziemskim istnieniu. A jednak, podczas tej podróży miłość Anary i Liora została przetestowana i wzmocniona. Odkryli, że ich więź nie powstała jako efekt ich duchowej kondycji. Natura ich połączenia przekraczała granicę między życiem a śmiercią. Z każdym uchodzącym w niebyt wspomnieniem stawali się lżejsi, a jednocześnie głębiej spleceni z esencją tego drugiego.

W końcu, po tym, co wydawało się wiecznością, utracili swoje ostatnie więzi śmiertelników. Stanęli w najwyższej wieży zamku, dokładnie w miejscu pierwszego spotkania, i spojrzeli na horyzont, gdzie materialny świat dotykał nieznanych przestworzy krainy duchów. Trzymając się za ręce, wkroczyli w światło, a ich postaci rozpuściły się w eterze. Czy trafili do zaświatów? Czy w ogóle czekały na nich zaświaty? A czy czekają na kogokolwiek?

Na pewno można powiedzieć tylko tyle, że zostawili za sobą świat ruin i kwiatów pachnących blaskiem księżyca.

W wiosce nieopodal kolejne pokolenia opowiadały o nawiedzonym zamku, tajemniczym kwitnieniu kwiatów i nagłym rozwoju pnączy. W tych opowieściach pojawiały się imiona Anary i Liora — wspominane nie ze strachem, ale z jakąś nostalgią, bo ich historia, opowieść o miłości przekraczającej granice życia i śmierci, zostawiła ślad na duszy doliny. I tak, w szeptach wiatru i zapachu nocnych kwiatów, miłosna historia Anary i Liora żyła dalej, dając wieczne świadectwo trwałej mocy miłości sięgającej być może nawet poza zasłonę śmierci.

grudzień 2023

 

powyższe opowiadanie pochodzi z przygotowywanego zbioru Dwadzieścia jeden

Krzysztof Maciejewski (ur. w 1971 r.) – pisarz, krytyk literacki i dziennikarz. Mieszka w Sulejówku. Publikował w większości czasopism fantastycznych. Wyróżniony w konkursie Gildii Horroru za krótkie opowiadanie grozy. Wydał zbiory opowiadań: Osiem (2011), Album (2013), Dziewięćdziesiąt dziewięć (2015) i powieść Śniące ściany (2017). Jego opowiadania znalazły się w licznych antologiach, m.in. w: City 1 (2009), 2011 (2011), City 2 (2011), 2014 (2014), City 3 (2016), Licho nie śpi (2018), 2020 (2020), Sny umarłych (2020).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content