WOJCIECH ZAMYSŁOWSKI
parafraza pięknego umysłu
mojej Darii
― ― widziałem w bibliotece dziwną z „Faustem” pietę: on u kolan studentki ― pewnej, że foliały się w niej staną odnową i skarcą idący edging ― ― ; czytaj, czytaj dalej, aż się koda zaciśnie, aż się wyszczerzy diastema, aż dominanta złotym zębem zabłyśnie, pokaże Ci, czego nie ma!
― ― czuwałem ci ja przy Finneganie; wiem, komu świt zimowy… kim jurodiwi i czym jest reranie, jaki akcent jest południowy: i ktoś mi może rzuci takie zdanie, że na nic to, że krew w błoto ― „ta, krew od razu” ― odpowiem na nie ― czy mało z tym było z a c h o d u?
― ― lecz czy widziałeś kiedy słońca świtanie rankiem złotym w Pieninach?; fotosyntezę traw słychać tam dobrze, bo wokół jest taka cisza: ― ― ― powiedz, czy siedziałeś nad górskim strumieniem z najpiękniejszą kobietą na świecie? wiedząc, że cię kocha, jak ty ją kochasz, jesteś zdrowy, żyją rodzice…
― ― więc co widziałeś, powiedz, co się liczy? widziałem ja w bibliotece… ― albo ― siedziałem, oddychałem głęboko ― górskim, czystym powietrzem…
― ― ale żem chytry, coś Ci powiem, duszo, na dylemat ten znam dzielny sposób: weź ją nad strumyk i otocz ramieniem, i odczytaj jej coś z kanonu.
modlitwa o diapazon
― ― gleba im, nie niebo; taki mają wektor ― (czemu nie rozróżniasz, mowo, „sky” od „heaven”?) węgiel żeś i azot [mówią] ― nie-bo-nie-i-piekło, albo-ć i bez piekła, ale ― gdzie tu piękno?…
― ― jest coś niesłychanie… p o r n o g r a f i c z n e g o ― tam, gdzie materializm i tam, gdzie ateizm: j a zdewastowane…: za „ja” słychać „mięso”: 950 JDJ do seksu… „ja”, zwierzę do myśli, ― ― ja-zwierzę do tekstu.
― ― rzekłbym „we mnie wiara”, lecz to nie jest wiara ― to jakieś przeczucie, domysły z przesłanek, zasłyszanych zewsząd, znikąd przemyślanych, że coś więcej w oddechu niż rozpęd i para… ― ― dobrze, niech Ci będzie… może to jest wiara…
― ― więc nie kuś mnie, kurewko, pierwszą wiersza frazą, obróć się w assuntę z cierpiennego pala, dajże mi kontekstu metempsychoz diapazon ― bo ja tego łaknę, tego mi potrzeba, na Boga, na człowieka ― niebo mi, nie gleba!
Wracaj
Rodzicom
„Nie byłem stróżem ogniska w moim domu”.
James Joyce
― ― gniazdo winno być ołtarz, lecz nim to postrzegłem, duszo, kalałem je ślepo. adolescencja moja była piekłem, ranami i cierpką frenezją. błąd jeden wielki ― mógłbym uczyć Cię błędów i pokornego spojrzenia, och! daliby mi doktorat z amoku i profesurę z cierpienia…
― ― nie wspomnę oczu matki: byłem zbyt pijany, zawodu ojca nie wspomnę, kiedy wchodziłem w p o k o j u ściany, ale błądząc, że idę na wojnę; najdrożsi wtedy jawili się mylnie: {|odwrócenie plecami|, |negatyw|} jako przeszkody do słodkiego grzechu ― tyle o tym, poprzestańmy na tym…
― ― i rany, duszo, rany i na zawsze blizny, zgojone dziś, lecz pamiętne… ― ― ; pozwól, że Cię przestrzegę, jeśliś jeszcze młody, jeśliś stary, przeproszę Cię pięknie…
― ― bo w końcu zaszedłem w ciemną dal w swoim błędzie ― sądziłem: wszystko zgasło i już nic nie będzie, zbłądziłem do sedna, chyba bez odwrotu, zaniedbałem gniazdo po konwekcję chłodu ― ― ― wtedy upadłem, zwątpiłem we wszystko i pokłóciłem się z Bogiem. i odwróciłem się skąd przyszedłem,
a tam ― duszo ― ogień.
Wojciech Zamysłowski (ur. w 1995 r.) – poeta, muzyk, dramaturg. Student filologii polskiej UW. Jako dramatopisarz debiutował w teatrze „Oratorium”, współreżyserując własną sztukę pod tytułem Korba (2020). Publikował m.in. w: „eleWatorze”, „Przekroju”, „Przydrożach” i „Tlenie Literackim”. Wydał tom poetycki Birdy peak experience (2023).
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved
copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved