ANDRZEJ BALLO
Losowość. Przykład rzeźbiarski
O tej porze zaczynają się w tym supermarkecie olbrzymie kolejki. Właściwie nauka, a konkretnie matematyka nie rozstrzygnęła, czy kolejka zaczyna się przy kasie, czy na końcu kolejki. Pomiar w dwie strony nie daje też identycznego rezultatu. Jedyną pewną rzeczą, jaką zaobserwowano, jest horyzontalność tego zjawiska. Druga pewna rzecz to fakt, iż kolejek nie ma po zamknięciu sklepu. Kolejki przed większymi świętami tworzą ciągi Fibonacciego. W pozostałe dni najczęściej przypominają natomiast ciąg Cauchy’ego z od czasu do czasu występującym w środku kolejki splocie dyskretnym (zainteresowanych tym zjawiskiem odsyłam do Wikipedii lub na stoisko z alkoholem). Chciałem przy okazji przestrzec przed zbieżnością prawie jednostajną ciągu funkcji względem pewnej miary. To bardzo niebezpieczne zjawisko, które może spowodować utratę portfela lub pomylenie koszyków lub wózków. Określenia „o tej porze” użyłem celowo, ponieważ precyzyjnie określa czas wychodzenia urzędników z pracy. Zanim przejdę do dialogu, chciałbym przypomnieć bardzo przydatne podczas zakupów twierdzenie Jegorowa mówiące, że każdy ciąg mierzalnych rzeczywistych funkcji prawie wszędzie skończonych określonych na wspólnej przestrzeni z miarą skończoną, który jest zbieżny prawie wszędzie do prawie wszędzie skończonej funkcji mierzalnej, jest do niej zbieżny prawie jednostajnie.
— Ale że tak można zarobić na rzeźbach? — Kręcąc z niedowierzaniem głową, rzekła ze środka kolejki referentka.
— Niedawno był zwykłym, drobnym pijaczkiem. — Z widoczną gołym okiem (z działu wędlin) zawiścią odpowiedziała starsza referentka, stojąca dwie osoby dalej.
— Dziś ma nowy dom, dwa samochody, dwie kochanki, pół jeziora, a podobno i swoją nawę w kościele. — Przez zęby zazdrośnie wycedziła referentka.
— Kto by pomyślał, rzeźbiarstwo. Rozumiem wzbogacić się na przemycie, na stomatologii, na adwokaturze, ale na dłutowaniu? W głowie się nie mieści. To niesprawiedliwe. Ja pracuję już trzydzieści lat i nie mam nawet kawałeczka jeziora, nawet trzciny nie mam, nawet pomostu — z rozgoryczeniem wypowiedziała się starsza referentka.
— A ja donoszę i sypiam z szefem, i chuj, nie mam nawet swojego klęcznika w kościele. Oj, nie ma sprawiedliwości na tym świecie — wydukała młodsza.
— Dlatego zaczęłam rzeźbić! — oznajmiła starsza.
— Ja też! Każdą wolną chwilę poświęcam rzeźbieniu! — przyznała się młodsza.
— I ja! I ja! I ja! — odezwały się głosy z kolejki.
— Ja rzeźbię, nawet was obsługując, dlatego niechętnie wydaję resztę! — przekrzyczała wszystkich ekspedientka.
Powstał hałas podobny do klangoru żurawi. Wszyscy zaczęli rozmawiać o rzeźbiarstwie i roztaczać wizje płynących z tego źródła bogactw i zaszczytów. I tak bywa codziennie najczęściej właśnie o tej porze. Któregoś dnia bogaty rzeźbiarz zaszedł po wódkę do tego właśnie marketu. Usłyszał rwetes, głosy zazdrości, zawiści i o bogactwie marzenia. Teraz zrozumiał, dlaczego z pobliskiego parku i lasu znikają lipy, a w żwirowniach ubywa gliny. Domyślił się też, kto kradnie marmurowe nagrobki. Zrobiło mu się głupio.
— Muszę się napić. Muszę pić. Nie zniosę tego. Przecież nie mogę im powiedzieć prawdy. Nie mogę im wyjawić, że trafiłem szóstkę w Lotto. Nie wiedzą o tym, bo zagrałem w innym mieście, zaraz po wyjściu z odwyku. Nie mogłem wyjawić, skąd mam pieniądze. Sami sobie to wszystko wymyślili. Szkoda mi lasów i cmentarzy. Muszę się napić! — mówił do siebie rzeźbiarz, spoglądając w górę, jakby szukając oparcia w Bogu, ale zaraz przypomniał sobie myśl Einsteina: „Boga nie obchodzą nasze problemy matematyczne. On całkuje empirycznie”.
Uciekł ze sklepu.
Po kilku tygodniach uciekł ze świata. Zapił się. Dlaczego? Być może wynika to z tego opowiadania, a może i nie.
Postawiono mu marmurowy nagrobek. Zniknął po paru dniach. Potem zniknęła cała lipowa cmentarna aleja.
W takich momentach przychodzi mi na myśl twierdzenie Koniga: „moc największego skojarzenia jest równa mocy najmniejszego pokrycia”.
Andrzej Ballo (ur. w 1964 r.) — poeta, prozaik, dramaturg, scenarzysta i autor tekstów piosenek. Mieszka od urodzenia w Lidzbarku Warmińskim. Wiersze, opowiadania i felietony publikował m.in. w: „eleWatorze”, „LaRiviście”, „Last and Found”, „Migotaniach-Przejaśnieniach”, „Pograniczach”. Jako gitarzysta akompaniuje Annie Jurksztowicz, dla której napisał słowa piosenek wydanych na płycie Poza czasem. Muzyka duszy (2014). Wiersze Andrzeja Ballo śpiewa też Monika Lidke na płycie Gdyby każdy z nas (2017). Jego dramat Wszystko przez Judasza (2015) został wyreżyserowany przez Stefana Friedmana i Piotra Szwedesa. Wydał tomy wierszy: Anonse i przepowiednie (2011), Wiersze algebraiczne (2011), Wiersze napisane (2011), Niebawem (2012), Wierszem (2012), Lubię to! (2013), Zapewne (2014), Zaiste (2014), Wiersze kolejne (2015), Ballo Amoroso. Wiersze z miłości (2015), Komukolwiek (2015), Owszem (2016), Poniekąd (2016), Onegdaj (2018), Tempus fugit (2020), Albowiem 2021), Bodajże (2021), Niczyje (2023) oraz powieści: Dowód ontologiczny (2017), Made in Roland (2020).
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved