JACEK MISZTAL
Prusa tauta
W starym świętym gaju, wśród gęstego boru,
gremtajs[1] z wajdelotą[2] pieśń nucą pospołu
o Prusów narodzie, co w zamierzchłych czasach
nad Sarmackim Morzem zamieszkiwał w lasach.
Tu Prusowie puszczy ziemię wydzierają,
tu sioła rodowe i grody stawiają.
Tu też ręce krzepkie mocarnych kowali
oręż kują wszelki z hartowanej stali,
co go dobywają, gdy idą na wojnę —
miecze to i tarcze w święte runy strojne.
W Perkunsa[3] gontynie ogień wieczny płonie,
kmieć rolę uprawia i rżą rącze konie.
Cień dębu świętego odpocznienie daje,
a lud bogów chwali ojców swych zwyczajem.
Do Prusiech aż z Rzymu kupcy ciągną raźno,
by gintaras[4] nabyć za sumę pokaźną.
Kruszec ów nadmorski wszystkim cieszy oko,
czy to człowiek z gminu, czy też i wityngo[5], co siedzi wysoko.
Srebro też mieniają i inne towary,
zewsząd zgiełk się niesie i targowe gwary.
Prosty przybysz tutaj zawsze ma gościnę,
Prus jałmużnę daje jako dziesięcinę,
jadła i napitku nigdy nie żałuje
i z wędrowcem wespół chętnie poucztuje.
Wedle praw pradawnych, gdy gość w dom, bogi w dom.
A kto je podeptać zechce, temu hańba, temu srom!
*
Natenczas Widewut[6] rządzi na Prusów stolicy,
u boku Gustebaldy, krasej połowicy,
co w Żemminy[7] chramie sprawuje ofiary,
wróżby daje święte i odczynia czary.
Po dwunastu zaś tautach[8] Widewuta syny
dzierżą jako lenno swe własne dziedziny.
Każden więc pod berłem swoją trzyma ziemię.
Od nich źródło bierze wszelkie pruskie plemię.
Wprzódy Pomezania, co swe krańce o Wisłę opiera
i lauksy swych braci od Wendów[9] oddziela.
Od niej na południe Sasinia zaś leży,
co z Mazovią się łączy i resztą macierzy.
Na wschód od Sasinów, Galindowie siedzą,
od Galindów na północ Barcja, tuż zaraz za miedzą.
Przy Barcji Nadrowia, gdzie bogi mieszkają
i w Romowym chramie przepowiednie dają.
Dalej leży Jaćwież, na wschód wysunięta,
mężna, wojownicza i w boju zawzięta!
Na samej północy Skalowia spokojna,
zasobna, gościnna i nadzwyczaj hojna.
Obok niej, nad morzem sambijskie dziedziny,
gdzie bogactwa wielkie, a zwłaszcza bursztyny.
Na zachód od Sambów Warmowie po grodach
radzą noce całe o zbrojnych podchodach.
Dalej Pogezania, gdzie w nadmorskim Truso[10],
błyskotką przeróżną kupcy serca kuszą.
Jest też i Natangia, w sercu Prus leżąca,
zimą lodem skuta, a latem wodami płynąca.
Tam też mniejszy chramik pod Rikojto[11] leży,
do niego w dni święte pielgrzym pruski bieży.
Na koniec kraj najmniejszy zwany Unsatrapis,
który w spadku przypadł najmłodszemu z braci.
Z czasem między braćmi spór powstał o pierwszeństwa prawo.
Wadzą się wzajemnie, najeżdżają krwawo.
Kto po ojcu schedę na przyszłość obejmie?
Kto kuniga[12] tron weźmie, pełnię władzy przejmie?
— Jam najstarszy — woła Samo. — Ja tu rządzić będę!
Na to Warmo prawi: — Ja na tronie siędę!
— Na nic te zamysły! — tak Barto gardłuje
i już przeciw braciom oręż swój gotuje.
Sudo wódz Jaćwięgów na Galindów ruszył,
lecz o mury twarde miecze swe pokruszył.
Pomezo Sasinów pragnie wziąć w niewolę.
— Legnę prędzej chyba, niż na to pozwolę! —
rzecze Sasin gniewnie i wnet orszak zbrojny
przeciw bratu rzuca w samo serce wojny.
Takowoż i inni z drużyną przy boku,
jako ryś drapieżny, gotowi do skoku.
Widewut ręce łamie nad synów swawolą,
lecz ci wciąż się swarzą i niecnie warcholą.
Król więc żonę pyta, co czynić wypada.
— Do Prutena[13] ruszaj, tam najlepsza rada!
Waduns[14] swym przybocznym konie siodłać każe,
po czym żwawo rusza przed bogów ołtarze.
A w Romowym[15] świętym, gdzie Pruten zasiada.
trójca bóstw najwyższych wszelkim bytem włada.
Perkuns i Patrimpus[16] i Pattols[17] rogaty
patrzą w niebo, w ziemię i w mroczne zaświaty.
Przed ich czujnym okiem nic się nie ukryje,
a pod władzą wszystko, co po świecie żyje.
Widzieli bogowie, co się w Prusiech dzieje,
wszędy ogniów łuny, bratnia krew się leje,
pełno bezhołowia, po lauksach niezgoda,
a naród rozwydrzon jak bezpańska trzoda.
Chmurne twarze trójcy płoną gniewem srogim.
— „Nie chcieliście zgody, przeto przyjdą wrogi!
W jarzmo was zapędzą, ćwiczyć będą batem,
skoro Prus Prusowi nie chce być już bratem!
Nadejdą też trwogi i plagi przeróżne,
jeśli serca wasze nadal będą próżne!”
Oto wola trójcy i jej wyrok twardy!
Cierpieć będziesz Prusie, skoroś był tak hardy! —
rzecze Krywe Pruten i z nagła smutnieje.
— O bogowie mocni, ostawcie nadzieję —
zakrzyknął Widewut, łzy lejąc obficie.
— Jeśli trzeba będzie, oddam własne życie
za swobodę ludu, pokój w mych granicach,
słowo to królewskie, nie czcza obietnica!
Bogowie Romowi wielce się zdumieli,
lecz na prośbę władcy nic odrzec nie chcieli
i jako orzekli, tako się i stało.
Niewiele też czasu upłynąć musiało,
gdy na pograniczu sztandar obcy błyska,
a spod kopyt końskich krew obficie tryska.
Od zachodu chrobre Wenedów zastępy
idą w kupach zbrojnych przez puszczy ostępy.
Nad rzeką Dirwancą[18] bitwa rozgorzała,
tutaj Pomezanie, tam Wendów nawała.
Miecz dzwoni o tarczę, mąż się z mężem zwiera,
wróg się cofa z nagła, to znowu naciera.
Mordu, gwałtu morze wokół się rozlewa,
a od grozy wojny drżą prastare drzewa —
dęby, lipy, chrysocomy[19] bóstwom poświęcone,
co w nich dotąd przodków duchy trwały utajone.
Teraz wszakże ze swych siedzib orężem wygnane
skargi niosą Perkunsowi aż pod niebios bramę.
— Boże grzmotów, gromów królu zlituj się nad nami!
Zali za swych synów winy cierpieć tutaj mamy?
Przecie po żywota znoju pokój się należy!
Oddal od nas gniew swój, panie, przywróć ku macierzy!
Bóstwo wszakże chmurne bardzo, głuche na wezwania,
próżno przeto ojców duchy proszą zlitowania.
Płoną groźnie ogniem żywym Perkunsowe lica,
a od tronu władcy nieba bije błyskawica.
Po niej zaś kolejne, cała nawałnica.
Głosy gromów, co z wściekłością w Pomezanię biły,
klan Walintów[20] w ziemi śpiący ze snu wybudziły.
Rozsierdzeni olbrzymowie za głazy chwytają
i na oślep, hen daleko, przed siebie ciskają.
Spada tedy grad kamienny na pruskie krainy,
to na puszcze, to na łąki, na pola, równiny.
Lud strwożony wnet pojmuje, że bogów rozgniewał
i po gajach, po gontynach błagalną pieśń śpiewa.
— O, bogowie, co swych królestw doglądacie sami,
miejcie łaskę, miłosierdzie, zlitujcie nad nami!
Tymczasem Widewut wraca do stolicy
i na tronie siada w zdobionej świetlicy.
Zatopiony w smutku duma dzień i drugi,
później tydzień cały, wreszcie miesiąc długi.
Gdy wadunsa dręczą troski i majaki,
z południa się ozwą bojowe rumaki.
Nowy wróg nadchodzi, to Sklavinów[21] plemię
zbrojnie na sasińskie najechało ziemie.
Bitny Sklavin nie raz piętno śmiertelnej pożogi
Wnosił swym orężem w cudzoziemskie progi.
Nawet Wschodniej Romy wojska deptał pod swym butem,
tako więc i w Prusiech rządzić zechce knutem.
Płyną więc po lauksach trwogi, wojny wici,
— Niechaj kto żyw tylko za topór, miecz chwyci!
Komu Prusy miłe i święta swoboda,
niechaj się sposobi po obronnych grodach,
by nieprzyjaciołom stawić czoło mężne!
Stają tedy w szykach gromady zaciężne —
konnica i piesi, dzielni harcownicy,
najbitniejsi z bitnych, pruscy wojownicy.
Lecz czymże jest męstwo, kiedy wróg jak mrowie
i zmóc go nie mogą bitni kariausowie[22].
Próżno pruski witeź w boju się wytęża,
nijak mu dosięgnąć sklavińskiego męża.
Ten bowiem jak feniks stale się odradza
i hufce wciąż nowe do walki wprowadza.
Dwa dni i dwie noce trwa ciężkie zmaganie,
wreszcie koniec nastał — ponure krakanie
kruków, wron żarłocznych niesie się po kniei,
a wraz z nim dogasa ostatni nadziei
płomień, co porażki gorycz wnet oznajmia Prusom,
a wieść o niej płynie aż do portu Truso
i do zamku Naito[23] — królewskiej siedziby.
— Oto masz, narodzie! Teraz pójdziesz w dyby,
gdyś zamiast w wolności smakował w swawoli,
za to wróg ci sprawi gorzki chleb niewoli! —
tak Widewut w żalu wielkim wykrzykuje.
— Niechaj Gustebalda stos dla mnie szykuje,
spłonę na nim chętnie w całopalnym geście,
po czym prochy moje do chramu zanieście,
u stóp bogów złóżcie jako przebłaganie,
może wówczas ześlą dla nas zmiłowanie!
Królewska małżonka na sługi skinęła.
Wnet pachołków chmara z komnat wychynęła.
Niosą swego pana na drewnianym tronie,
waduns przystrojony, w srebrzystej koronie
poczyna przemowę do bóstw skierowaną.
— Zali wina nasza będzie darowaną,
jeśli ciało moje żywcem tutaj spłonie,
a wraz z nim pospołu oręż, dobra, konie?
O trójco romowa, was to zapytuję,
zali swą ofiarą lud swój uratuję?
Wtem w głębokim tłumie ktoś wznosi ramiona,
oto Gustebalda przemawia natchniona.
— Uśmierzymy gniew nasz, lecz kara być musi!
We wrażą niewolę liczni pójdą Prusi,
ziemie zaś przy grodzie, co się Kulmis[24] zowie,
w posiadanie wezmą mężni Sklavinowie.
Wojny zaś ustaną, gdy Prusi się zmienią
i na powrót wierni będą ojców ziemiom,
a jeśli ponownie krnąbrnością swą zgrzeszą,
ni ludzie, ni bogi już ich nie pocieszą!
— Słyszałeś narodzie? — tak Widewut rzecze.
— Klątwa i gniew bogów wnet od nas uciecze,
jeno popraw niecne swe postępowanie,
a kraj nasz jak niegdyś potężnym się stanie.
Ja zaś, jako rzekłem, na stosie tu zgorę,
na znak, że przewiny na swe barki biorę,
tako ludu swego jako i mych synów,
aby odstąpiono od haniebnych czynów.
Bogowie romowi ofiarę przyjęli
i jako przyrzekli, klątwy z ludu zdjęli.
Ten zaś im w podzięce nowe stawia chramy.
Trudzą się w tym zgodnie wszystkie pruskie klany.
Tako Pomezanie, jak i Galindowie,
tu Warmowie liczni, a tam Natangowie.
Tam zaś, gdzie Walinci swe ciskali głazy,
wzniesiono wśród puszczy dziesiątki ołtarzy,
gdzie pobożni wierni obiaty[25] składają,
za co łaski bogów obficie zbierają.
[1] Gremtajs — wędrowny grajek, bard.
[2] Wajdelota — kapłan pruski.
[3] Perkuns — jedno z naczelnych bóstw pruskich.
[4] Gintaras — bursztyn.
[5] Wityngo — pruskie określenie na możnego.
[6] Widewut — pierwszy, legendarny władca Prusów.
[7] Żemmina — pruska bogini ziemi i urodzaju.
[8] Tauta — ze staropruskiego ziemia, kraina, kraj.
[9] Wendowie lub Wenedowie — lud najprawdopodobniej pochodzenia słowiańskiego, odnotowywany w kronikach rzymskich.
[10] Truso — według różnych zapisków kronikarskich port położony nad Zalewem Wiślanym.
[11] Rikojto — miejsce kultu pogańskich Prusów, znajdujące się w Natangii.
[12] Kunigas — ze staropruskiego władca, król.
[13] Pruten — wedle zapisów kronikarskich brat Widewuta i pierwszy najwyższy kapłan Prusów noszący tytuł Krywe.
[14] Waduns — ze staropruskiego wódz, przywódca.
[15] Romowe — nazwa najważniejszego sanktuarium pogańskich Prusów, mieszczącego się w Nadrowii.
[16] Patrimpus — pruskie bóstwo ziemi.
[17] Pattols — pruskie bóstwo zaświatów, podziemi.
[18] Dirwanca — inaczej rzeka Drwęca.
[19] Chrysocoma — z łaciny „wierzba płacząca”.
[20] Walint — z języka pruskiego olbrzym, gigant.
[21] Sklavinowie — inaczej Słowianie.
[22] Kariaus — z języka pruskiego wojownik, tu w sensie „berserk”, a więc wojownik ogarnięty szałem bojowym.
[23] Naito — według legend siedziba pierwszego władcy Prusów, zlokalizowana na Mierzei Wiślanej.
[24] Kulm — Chełmno.
[25] Obiata — ofiara.
Jacek Misztal (ur. w 1980 r. w Głogowie) — absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, doktor nauk historycznych. Mieszka we Wrocławiu. Niniejsza publikacja jest jego debiutem literackim.
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved