Skip to content

JAROSŁAW JAKUBOWSKI

Żywołapka [fragment 2.]

Joanna była jak strzał między oczy. Otworzyła we mnie nieznane mi wcześniej pokłady energii życiowej. Zajmowała się szeroko pojętą sztuką, ale najwięcej energii wkładała w performance. W tym celu ochoczo wykorzystywała własne ciało i właśnie podczas jednego z takich występów było mi dane ją poznać. Wcześniej sztuką interesowałem się umiarkowanie, owszem, miałem na półce albumy z malarstwem, ale raczej klasycznym niż współczesnym. Sztuka istniała dla mnie wyłącznie jako rodzaj dekoracji. Joanna była rewolucjonistką i dekoracyjność dzieła nie interesowała jej w ogóle. Kwestie estetyczne spychała na dalszy plan, w zasadzie w ogóle nie zajmowała się tym, czy jej sztuka jest piękna, czy brzydka. Mnie wystarczało, że sama Joanna była dziewczyną harmonijnie zbudowaną, a jej twarz emanowała blaskiem młodzieńczego zapału.

Ten jej pierwszy widziany przeze mnie występ odbył się u schyłku słodkich lat dziewięćdziesiątych w „Mózgu”. Co mnie tam rzuciło? Być może poszukiwanie wrażeń, lecz najpewniej nuda, która towarzyszyła mi od zawsze. W sali panował półmrok, dochodził tu gwar z sąsiedniego pomieszczenia, w którym znajdował się bar. Na ciemnym podeście Joanna, wtedy dla mnie zupełnie anonimowa performerka przedstawiana jako „Liberalis”, po naszemu „hojna”, „szczodra”, z pomocą jakiejś mrocznej asystentki przystąpiła do pokazu. Towarzyszył mu niezbyt głośny uzbecki folk puszczany z głośników umieszczonych na scenie. Liberalis zdjęła skórzaną kurtkę, następnie to, co miała pod nią i ukazała się nam półnaga. Biel jej ciała ostro odcinała się od ciemnego tła i czarnych, również skórzanych, obcisłych spodni. Jej wspaniałe piersi zaczęły żyć własnym życiem, gdy dziewczyna rytmicznie wymachiwała rękami i nogami, robiła przysiady, skłony, wykroki i podskoki. Była to najzwyklejsza gimnastyka szwedzka.

Gdy Liberalis już się rozgrzała, odwróciła się tyłem do widowni, stając na szeroko rozstawionych nogach. Uniosła ramiona, a wtedy jej mroczna asystentka grubym mazakiem narysowała na jej plecach czerwoną spiralę. W ostatnim akordzie występu Liberalis odwróciła się do nas przodem. Jej biust falował, podczas gdy asystentka pokrywała go również spiralami zbiegającymi się ku brodawkom. Kolejna spirala, kluczowa, zogniskowała się w pępku performerki. Światła zgasły, a gdy znowu się zapaliły, scena była pusta. Postanowiłem za wszelką cenę podzielić się z Liberalis moimi wrażeniami ze spektaklu. Nie było to trudne, bo wkrótce wraz z asystentką pojawiły się w barze. Zaproponowałem im drinka, zgodziły się ochoczo. Nim minął kwadrans, znaleźliśmy się w piwnicy klubu, w czymś w rodzaju studia nagraniowego, bo oprócz kanapy i paru krzeseł znajdowała się tu aparatura elektroniczna. Nie pamiętam, ile osób tam się wemknęło, ale było wesoło i głośno. Ktoś puścił muzykę, jakiś mix brzmień etnicznych i elektronicznych loopów. Rozmowa toczyła się wokół doświadczeń performerskich Liberalis, piliśmy alkohol i atmosfera z wolna nasycała się seksualnym napięciem. W końcu pewien kudłaty mężczyzna zaproponował, byśmy po prostu poszli na całość, ponieważ życie jest krótkie, kończy się śmiercią i nie ma czasu do stracenia. Asystentka Liberalis początkowo zaoponowała, twierdząc, że to żałosna i seksistowska propozycja, jednak jej koleżanka wykazała większe zrozumienie dla pomysłu Kudłatego. Oboje zrzucili, co tam mieli na sobie. Inni poszli w ich ślady.

A ty to kto, Kudłaty zauważył moje istnienie.

Zdejmuj galoty albo odejdź, trzeciej drogi nie ma.

Jak myślicie, co zrobiłem? Zaskoczyła mnie łatwość, z jaką przyszło mi dołączyć do orgii. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale nie czułem absolutnie żadnej tremy, raczej spokój i zaufanie wobec innych jej uczestników. Wszystkich nas połączyło coś prostego i wspaniałego zarazem. Wymienialiśmy się partnerami i partnerkami i była w tym naturalność jakiegoś nadprzyrodzonego, pozarozumowego mechanizmu. Nagość własna i nagość innych w niczym mnie nie krępowała, przeciwnie, czułem się swobodnie i trochę przypominało to stan medytacji człowieka znajdującego się w sytuacji bez wyjścia i z tą sytuacją pogodzonego. Byłem zaskoczony własną otwartością i inwencją, które nijak miały się do mojego codziennego egzystowania. Odkryłem w sobie pokłady nie tylko libido, ale nieznanej mi dotąd empatii. Niekiedy spojrzenia uczestników orgii spotykały się w akcie pełnego porozumienia. Nie mówiliśmy nic, wszystko działo się pomiędzy naszymi ciałami. Stało się dla mnie jasne, że rozkosz cielesna jest najwyższym aktem poświęcenia człowieka dla człowieka, czymś więcej niż oddanie życia, ponieważ przynajmniej w chwili szczytowania mentalnie tę śmierć pokonującego.

Po wszystkim ubraliśmy się i wróciliśmy do knajpy, gdzie przybyło mnóstwo nowych osób. Skorzystałem z nadarzającej się okazji, by porozmawiać z Liberalis w cztery oczy. Nie ukrywałem, że mnie fascynowała. Ona również okazywała mi życzliwe zainteresowanie.

Nigdy wcześniej tego nie robiłam, stwierdziła, sącząc drinka.

Ja też. Ale było… jakbym robił to już kiedyś.

Wszyscy jesteśmy członkami jednego, pierwotnego plemienia. Kultura zablokowała wiele kanałów, które łączyły nas z naszą prawdziwą naturą.

Chciałbym się z tobą kochać.

To miłe, ale właśnie się kochaliśmy.

Nie takie kochanie miałem na myśli.

Rozumiem.

Jesteś piękna.

Dziękuję.

W końcu popatrzyła na mnie.

Kim ty w ogóle jesteś?, zapytała.

Piszę przemówienia.

Roześmiała się. Opowiedziałem jej więc o moich doświadczeniach „ghost writera”, ze szczególnym naciskiem na odrazę, jaką napawali mnie moi klienci ze świata polityki. Wykazała duże zrozumienie, choć nie omieszkała zauważyć, że jestem hipokrytą, ponieważ żyję z tego, czym pogardzam. Byłem pod wrażeniem jej przenikliwości. Wkrótce dołączyła do nas asystentka Liberalis, która przedstawiła się jako Zoja. Zoja nie była tak sympatyczna jak jej koleżanka i najwyraźniej miała jakiś niezaleczony uraz do facetów. Okazywała mi lekceważenie i czułem, że moje towarzystwo jej ciąży. Nie zamierzałem jednak rezygnować z walki o Liberalis. Gdy obie stwierdziły, że jeszcze tej nocy muszą jechać do Wrocławia, gdzie czekał je kolejny występ, zaproponowałem, że je odprowadzę na dworzec kolejowy.

Zostaw nas, jesteś strasznym nudziarzem, powiedziała Zoja, gdy powlokłem się za nimi do szatni. Pachniało tu paloną w hurtowych ilościach marihuaną.

Niech idzie, jak chce, stwierdziła pojednawczo Liberalis. Idąc z nimi Dworcową, starałem się odpowiadać na ich wszystkie pytania dotyczące tej czy innej kamienicy, choć nie miałem do powiedzenia zbyt wiele poza tym, że Bydgoszcz to straszne miasto bez przyszłości.

Wychodzi z ciebie prowincjonalne zakompleksienie, tak oceniła to Zoja.

Nie macie się czego wstydzić, widziałam wiele miast i to wcale nie wygląda najgorzej, Liberalis miała w sobie więcej empatii.

Na peronie wychyliła się do mnie przez okno. Trzymaliśmy się chwilę za ręce. Gdy pociąg ruszył, zobaczyłem w mojej dłoni mały papierowy zwitek. To były namiary do Joanny zwanej Liberalis. Tak zaczął się krótki, całkowicie popieprzony czas w moim życiu.

 

powyższy fragment pochodzi z przygotowywanej do druku powieści Żywołapka (2025)

Jarosław Jakubowski (ur. w 1974 r. w Bydgoszczy) – poeta, prozaik, dramatopisarz, publicysta. Laureat Nagrody Mediów Publicznych w kategorii „Idea” (2023), konkursów na Bydgoską Książkę Roku „Strzała Łuczniczki” (2008, 2010, 2015, 2016, 2020) oraz nagrody za scenariusz oryginalny spektaklu telewizyjnego na Festiwalu Dwa Teatry Sopot 2019 (za Generała i Znaki). Zwycięzca XI Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych „Raport” (2011) i Ogólnopolskiego Konkursu Dramaturgicznego „Metafory Rzeczywistości” (2012). Nominowany do Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego Orfeusz za tom Wzruszenia (2018). Mieszka w Koronowie. Jego liczne dramaty były wystawiane przez Teatr Telewizji, Teatr Polskiego Radia i Teatr IMKA. Wydał zbiory wierszy: Wada wymowy (1996), Kamyki (1998), Marta (2001), Wyznania ulicznego sprzedawcy owoców (2003), Wszyscy obecni (2006), Pseudo (2007), Ojcostych (2007), Flow (2012), Święta woda (2012), Światło w lesie (2015), Wzruszenia (2017), Bardzo długa zima (2021), Dzień, w którym umarł Belmondo (2022), Baza (2023); zbiory opowiadań: Slajdy (2009), Oczy pełne strachu (2014), Ciemna Dolina (2021); powieści: Cyryl, dlaczego to zrobiłeś? (2012), Rzeka zbrodni (2015), Hejter (2020), Wojna (2020), Koń (2023) oraz zbiory dramatów: Generał i inne dramaty polityczne (2014), Prawda i inne dramaty (2017), Czerwony autobus. Didaskalia (2020), Witaj Barabaszu (2021), Znaki (2023). Jego opowiadania znalazły się w antologii współczesnych polskich opowiadań 2020 (2020) oraz antologii polskich opowiadań grozy City 5 (2022).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved

Przejdź do treści