Skip to content

ANDRZEJ BALLO

Śpiesz się szybko, a nie festina lente

Pedro miał kłopoty z erekcją. Wcale sobie ich nie wymyślił, po prostu miał. Seksuolog, do którego się udał, stwierdził, że to wszystko z powodu stresu. Pedro lubił stres, bez stresu się nudził. Stres był jego hobby. Niestety nie wziął pod uwagę tego, że może rujnować mu zdrowie, a co gorsze seksualne współżycie. Ale stresu nie zamierzał porzucić, stał się od niego uzależniony. Nie zamierzał porzucić też swojej pięknej dziewczyny Inez. Dlatego udał się do seksuologa, który obejrzał mu dokładnie jądra i fiuta, zajrzał do gardła, zmierzył ciśnienie i zaordynował niezwykle skuteczny afrodyzjak o wdzięcznej nazwie Fiutex. Dziś Pedro zamierzał go wypróbować, chciał uszczęśliwić swoją Inez namiętnym i szalonym seksem. Ostatnio im nie wychodziło, ograniczali się jedynie do miłości francuskiej albo do oglądania filmów grozy. Inez była mentalnym przeciwieństwem Pedra. Była zrelaksowana, powolna, mało dynamiczna, a nawet lekko kontemplatywna. Klasyczna flegmatyczka, w dodatku niezdecydowana i amorficzna. Niestety niezwykle piękna i zgrabna. Kaprysem Losu można więc nazwać ten dysonans fizykalno-mentalny. Pedro ją kochał, ona Pedra też, choć coraz bardziej zaczęła dokuczać mu jej powolność. Jednakże miłość jest w stanie przezwyciężyć wszelkie rozterki, no oprócz opłat za prąd i gaz.

Fiutex był nowoczesnym preparatem, działającym silnie przez godzinę. Wywoływał niebywałą erekcję, a penis w takowym stanie przypominał stylisko od siekiery. Tabletkę trzeba było zażyć na godzinę przed stosunkiem.

Uzgodnili, że będą się wieczorem kochać. Pedro nie wspominał ukochanej o wizycie u seksuologa i o tabletkach, ale zapytał Inez o dokładną godzinę odbycia stosunku. Z tym bywał zazwyczaj kłopot, bo Inez z racji swojej powolności nigdy nie była punktualna i słowna. Pedro zaczął więc kalkulować, tak żeby trafić czasowo tabletką w stosunek. Inez zakomunikowała, że pójdą do łóżka o 22.00. Pedro, biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności i odchyłki, postanowił wziąć tabletkę o 21.30. Jakby zaczęli się kochać o 22.00, to mógłby grę wstępną przedłużyć do 22.30, kiedy tabletka wywoła erekcję.

Perspektywa szalonego seksu wprawiła go w dobry nastrój, co za chwilę wpędziło go w poczucie winy i w stres— czyli poczuł się tak, jak lubi.

Gdy zbliżała się 21.30 Pedro zaproponował, aby Inez dokonała zabiegów higienicznych, a on po cichu łyknął tabletkę. I gdy Inez zmierzała do łazienki, zadzwonił jej telefon. Okazało się, że dzwoniła jej koleżanka z liceum i chciała się wyżalić na okoliczność mężowskiej zdrady. Inez, skora do psychologicznych porad, wdała się w miłą pogawędkę. Gdy już była 22.00 Pedro ostentacyjnie rozebrał się i położył do łóżka. Inez, nie bacząc na ten jakże istotny fakt, rozmawiała dalej. O 22.20 Pedro zaczął gestykulować, chrząkać i naprzemiennie gasić i zapalać lampkę nocną. Poskutkowało. O 22.30 Inez zakończyła rozmowę i poszła do łazienki, rzucając w Pedra kwestią: zaraz wracam, pięć minutek. Tylko zamknęła za sobą drzwi, a u Pedra pojawiła się erekcja. Odkrył kołdrę. Takiego widoku od lat nie widział. Napawał się tym widokiem i odczuwał piekielne pożądanie. Spojrzał w stronę łazienki. Nie słyszał żadnego odgłosu wody. Po minucie usłyszał pierdnięcie. Wstał z łóżka, uklęknął i spojrzał przez drzwiowe otwory wentylacyjne. Inez siedziała na kiblu i czytała zawzięcie jakieś pismo kobiece. Poirytowany tym faktem, zapukał w drzwi.

— Szybciej do cholery! Pragnę cię jak diabli! — krzyknął.

— Spokojnie! Dokończę artykuł o doskonałej miłości — słodkim głosem odpowiedziała Inez.

Pedro wrócił do łóżka. Spojrzał na zegarek. Dochodziła 23.00. Spojrzał na swojego fiuta. Nadal sterczał jak pobliski maszt T-Mobile. Usłyszał szum wody. Uspokoił się trochę i przypomniał sobie o stresie. Zrobiło mu się lżej. Inez wyszła z łazienki o 23.10.

— Kochanie, mieliśmy się kochać o 22.00 — przypomniał Pedro.

— Miłość nie znosi chronologii. Właśnie o tym przeczytałam.

— Ale zobacz, jaką mam erekcję! — Odkrył kołdrę Pedro.

— Piękna! Cudowna! — krzyknęła. — Mogę sobie zrobić z nią selfie?

Wzięła swój telefon, położyła się obok fiuta i pstryknęła kilka zdjęć.

— Wyślę swojej koleżance — powiedziała.

— Rób, co chcesz, byle szybko — odparł poirytowany.

Inez powolutku wysłała esemesa. Odłożyła telefon i włączyła telewizor.

— Co robisz? — wrzasnął Pedro.

— Chcę zobaczyć, podobno są właśnie jakieś krwawe zamieszki pod sejmem. Nie bądź egoistą, kochanie.

Pedro się zagotował, a Inez spokojnie przeskakiwała po kanałach, aż wreszcie trafiła na właściwy.

— Na litość boską! Masz półtorej godziny spóźnienia! — warknął.

— A co to pociąg czy co? — zripostowała.

— Właśnie! Pociąg, który zaraz się wykolei!

— Dobrze, już dobrze. Kładę się!

Zdjęła szlafrok i położyła się obok Pedra. Objęła go i spojrzała na swoje paznokcie.

— O nie! — krzyknęła. — Z takimi paznokciami nie mogę się kochać, muszę je opiłować.

Wstała, włożyła szlafrok i poszła do łazienki. Pedro spojrzał na zegarek — 23.25. Spojrzał na erekcję, jeszcze była.

— Szybciej! — ryknął.

Inez po pięciu minutach wyszła z łazienki, trzaskając drzwiami. I w tej chwili erekcja odeszła. Inez sięgnęła po pilota od telewizora. Ależ był twardy.

— Muszę zobaczyć, jak to się skończyło.

Gdy obejrzała, Pedro już chrapał.

 

Pedro przez kilka kolejnych dni w podobny sposób próbował współżyć cieleśnie z Inez. Na nic. Powolna i marudna Inez za każdym razem przekraczała limit czasu.

Została mu jedna tabletka.

Pomyślał o koleżance z pracy. Nie była najładniejsza, ale punktualna. No i udało się. Choć zapomniał wziąć tabletki.

Andrzej Ballo (ur. w 1964 r.) — poeta, prozaik, dramaturg, scenarzysta i autor tekstów piosenek. Mieszka od urodzenia w Lidzbarku Warmińskim. Wiersze, opowiadania i felietony publikował m.in. w: „eleWatorze”, „LaRiviście”, „Last and Found”, „Migotaniach-Przejaśnieniach”, „Pograniczach”. Jako gitarzysta akompaniuje Annie Jurksztowicz, dla której napisał słowa piosenek wydanych na płycie Poza czasem. Muzyka duszy (2014). Wiersze Andrzeja Ballo śpiewa też Monika Lidke na płycie Gdyby każdy z nas (2017). Jego dramat Wszystko przez Judasza (2015) został wyreżyserowany przez Stefana Friedmana i Piotra Szwedesa. Wydał tomy wierszy: Anonse i przepowiednie (2011), Wiersze algebraiczne (2011), Wiersze napisane (2011), Niebawem (2012), Wierszem (2012), Lubię to! (2013), Zapewne (2014), Zaiste (2014), Wiersze kolejne (2015), Ballo Amoroso. Wiersze z miłości (2015), Komukolwiek (2015), Owszem (2016), Poniekąd (2016), Onegdaj (2018), Tempus fugit (2020), Albowiem 2021), Bodajże (2021), Niczyje (2023) oraz powieści: Dowód ontologiczny (2017), Made in Roland (2020).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved

Przejdź do treści