ANNA CZYRSKA
Aquapark
on nie przyjdzie
cichy książę złożony w starej rzece
cichy
jak łuna twojej ciszy
jak okna wyrastających
z wybitnych
niekochanych
i jest we mnie źródło
wątpliwości jest we mnie sól
i słowa chce dostać się do ich mięsa
mięso słów — woda — aqua i nasza miłość
pachnie mięsem z ułamków
cybersekundy w zerze ukrytej
pod łuną solanki
kiedy twłój oddech zwiastuje
nurkowanie
w pamięci
o tym, że nie umiesz kochać
to jest aquapark naszej lodowatej cierni
lodowatego wnętrza słów
wejdź w litery, wejdź w szept, który
uwiera
w twoim aquaparku nie ma uczuć i zbędnych wyrazów
jest realizm
są liczby strawione wczorajszym płaczem
tamtej dziewczynki jaką byłam
jeszcze kiedy
chlor otaczał mnie
sekundami, kiedy bąble kwitowały sztuczną inteligencję
Jest woda
Jestem
Ona nie przyjdzie
pod wodą jest czysto, szlachetnie
pod wodą
w wodzie
na wodzie
Bóg
Na Księżyc
Tam nie było jeszcze przeszłości
skrytej w torfowiskach borówek, które
zjadamy
wokół nas kosmos
kosmate włosy ufarbowane
czekam aż wrócisz z kolejnej wyprawy
Nie braliśmy pod uwagę siana
Miał zastąpić ślad szminki na Marsie.
Znów
M.B.
Masz miejsce, gdzie chcesz powracać.
Ciepło czai się ze stron, herbata i łyk
Znieczulenia. Obserwuję Cię. W naszej lodówce
Kilka następstw, ser, masło, pomidory.
Co dziś jemy? Serce wali, kolejny odsetek
Reklam pod drzwiami, deszcz wali w szyby.
Ja pytam, czy ładnie mi bez niczego.
Niczym jestem w tym ogromnym bloku
Tu zadomowiły się karaluchy.
Znów. Nie ma na co czekać.
Cholesterol zamieszkuje kanapki,
które smaruję Ci i kładę na talerzu.
Jesteśmy dorośli i wspólnie jemy ten chleb.
Rozjaśniam włosy twoim spojrzeniem.
Co dziś zrobimy? Na wieki wieków.
SubZero
„Procenty nie są adekwatne do tła, w tle widzę cię najbardziej”.
wiersz 0 z tomiku 0
Nigdy nie byłeś nasączony zapachem kokainy, tylko alkoholem.
Wpatrywałeś się w smugi, a ja tylko chciałam móc ciebie
dotknąć.
Bądź pewna, związki się rozpadają, bądź sama.
Będą mówili sama i nieszczęśliwa, biedna.
Nikt jej nie chce.
Wrażliwość ma swoją cenę i nasze tło zmienia się
z prędkością światła, czuję dym z kawałków
jasnej porcelany. Popijam wino z mamą i zajadam tatara, a
mama powtarza:
Mężczyźni są słabi
Nikt mnie nie chce nasycony jasnym kołnierzem,
wypływa ze mnie cisza chłodna jak lód do białego wina.
W błękicie spajam noc i dzień, i szybki seks, który pozwala
zapomnieć mi o tym, jak bardzo mnie nienawidzisz,
i tylko zero dopada nas, kiedy moglibyśmy być razem
i mieszkać w jakimś blokowisku, udawać miłość,
a ja rodziłabym nasze dzieci i nie miała wrogów innych
niż ja sama.
Pod zasięgi
Ulegliśmy frontom magii kiedy to był tylko cyrk
ale nie ptaki kiedy w kolumnach z tamtych fasad
krzyczeliśmy z rozkoszy wierząc, że
ubóstwo może mieć jeszcze godność.
Niewolnictwo pod zasięgi Mistrzu niczym się nie różni
od syczenia kiedy myślenie praktyczne w tonacji G-dur
przepowiada przeszłość (to nie błąd)
i język jest nicią szeptu i obojętności bo nie
mówisz kocham tylko niech świetlne
ptaki wciąż
zsyłają płacz dziewczyny zranionej
przez skrzydła orła.
Anna Czyrska (ur. w 1985 r.) — pisarka, eseistka, z wykształcenia familiolog. Mieszka we Wrocławiu. Publikowała m.in. w: „Cegle”, „eleWatorze”, „Formacie Literackim”, „Migotaniach”, „Wyspie”. Autorka tomu wierszy Zero (2008) i powieści Level Empire (2010).
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved