Skip to content

HUBERT CZARNOCKI

Pisanie, zatrzymywanie

Prześwietlone zdjęcia,
kulawe zapiski, udane i nieudane role.

To cała reszta. I jest ona o tyle o ile.
O ile służy podtrzymywaniu,
podszeptywaniu, podprowadzaniu,
podświetlaniu. Miłości.

 

Arkadia

Wpaść tam raz na jakiś czas.
Rozejrzeć się co i jak.

Z rzadka i niechętnie
przejechać się na latającym rumaku.

Zapodziać się we włosach wierzb.
Ale tylko na chwilę.

W Arkadii się nie mieszka,
w Arkadii się bywa.

Czy wiedziałbym,
co to jest szczęście,
gdyby było samo szczęście.

 

***

We mnie od wschodu do zachodu wojna.
Pędzę w niewidzialnym pociągu każdego dnia,
mimo że nigdy do niego nie wsiadałem
i nie kupowałem biletu.

Nie ruszając się z miejsca, wyruszam
w dalekie podróże.
Fotografuję własne podpalone dłonie,
żeby ich nie zapomnieć.

Rozpaczliwie zawracam dymiące się statki
płynące z nurtem rzeki.
Mocuję się z mechanizmem, który uparcie
przewija ten film do przodu.
Wspominam dzień, w którym ostatni raz
bawiłem się w chowanego.

Co stało się później, nie wiem.

 

Iście

Zaiste iście iść, przeistnie iść.
Iść iściem szalonym, niezmożonym,
liczebnym i niemożebnym.

I iść pełną piersią,
powietrze drzeć garściami.
I iść, nie licząc na nic.

I iść, tracić to, co tak naprawdę
nigdy nie było własne.
Patrzeć, jak błoto kosmosu
spada z butów.

Być jak wędrujący znak
zapytania, a czasem wykrzyknik.

 

Podróż do światła

Pożycz trochę życia, pożycz złotówkę tlenu,
pożycz, pożycz dziesięć złotych światła,
trochę sensu, mówią ci ludzie do siebie,
do widowni, wychodzą z teatru i mówią
to samo na ulicach. Nikt ich nie rozumie,
biją ich i przepędzają. Oni karmią się czymś,
karmią nawzajem łyżkami, ale wciąż to powtarzają,
wciąż to powtarzają. Potrzebują czegoś innego,
może sami, może sami jeszcze nie wiedzą czego,
przynajmniej nie wiedzą dokładnie.
Więc w podróż, więc iść, szukać,
dusić się już, zataczać, ale światła, światła dajcie.
Dajcie, pożyczcie choć garstkę małą tlenu.
Więc wyciągają do góry otwartą dłoń,
na którą wystarczy położyć trochę powietrza,
ale jak położyć na rękę trochę powietrza.
Więc delegację wyprawiają, poselstwo wysyłają
do kraju na północy, gdzie dobry władca rządzi,
ale poselstwo nie wraca, choć czekali długo.
Ale oni mimo to wierzą,
że gdzieś tam daleko jest powietrze,
jest zakopane może gdzieś na końcu tęczy.
Na pewno jest, musi być.

Hubert Czarnocki (ur. w 1980 r. w Radzyniu Podlaskim) — absolwent polonistki na KUL-u. Wiersze publikował m.in. w: „Arkadii”, „artPapierze”, „Cogito”, „Czasie Literatury”, „Dwutygodniku”, „Frazie”, „Helikopterze”, „Kresach”, „Odrze”, „Perspektywach”, „Portrecie”, „Toposie” i „Wyspie”. Laureat m.in. Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. J.I. Kraszewskiego i Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Michała Kajki. Nominowany do Nagrody Żurawie w kategorii słowo (2008). Wydał e-book Jasność (2008) oraz tomy: Wołania (2009), Opowieść (2011), Tropy (2015) i Oddech światła (2018).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved

Przejdź do treści