Skip to content

MONIKA BORKOWSKA

Raport zmian przy ulicy Orawskiej

Pierwszym istotnym doświadczeniem, które dotknęło naszą społeczność, było pojawienie się dwóch wielkich kruków w okolicy. Ptaki nauczyły się siadać na najniższych gałęziach drzew i wydawać nagłe, głośne krakanie w chwili, gdy jakiś rozproszony przechodzień znajduje się tuż pod nimi, nieraz okropnie strasząc ofiarę. Zaczęto je widywać na placyku gołębim, czyli małym skrawku zieleni, na którym zawsze przesiadują gromady ptaków. Gdy jakiś człowiek zbliża się do tej przestrzeni, gołębie i od niedawna dwa kruki otaczają delikwenta, agresywnie domagając się okruchów chleba.

W jednym z okolicznych krzewów uplotły gniazdo kosy. Wiosną można tam było zauważyć samicę wysiadującą jaja. Miałam przyjemność oglądać to razem z niezwykle zainteresowanym kotem sąsiadów. Od dłuższego czasu samicy nie widziałam.

Lokalną topolę obrósł chwast. Szczególnie zauważalne jest to zimą, bo dzięki niemu jest to jedyne zielone drzewo w okolicy. Wygląda to bardzo pięknie, jednak wyraźnie mu nie sprzyja. Stojące nieopodal przedszkole o wdzięcznej nazwie „Pod topolą” stoi przed ryzykiem doczekania losu sugerowanego przez nazwę.

Ktoś narysował markerem łezkę przy oku huśtawki-słonika, na której bawiłam się za dzieciaka. Nie umiem zdecydować czy to wandalizm, czy jakiś symbolizm.

Zgłaszam również, że zmianie nie uległa ani topografia terenu, która przemienia każdy spacer po okolicy we wspinaczkę wysokogórską, ani dziury po lewej stronie ulicy, w których regularnie nurkują samochody. Tym samym kończę raport.

 

Pamiątka z podróży

Mój tata sadzał mnie co dzień na deseczce przed domem, bym mogła wygrzewać się w słońcu. Uwielbiałam to. Mogłam stąd widzieć moje poprzednie mieszkanie, niewielkie wzgórze za wioską, gdzie została już po mnie tylko resztka pieńka. Kiedy upadłam, tata dał mi uszy do słyszenia i oczy do patrzenia i teraz wyglądam trochę bardziej jak on.

Pewnego dnia ktoś podszedł blisko naszej deski. To jeden z tych kolorowych, innych niż mieszkańcy wioski. Przychodzą tu czasem, krążą bez ładu i składu, zachwycają się różnymi rzeczami i sobie idą. Ten jednak wdał się w żywą dyskusję z moim tatą, wymienili się jakimiś liśćmi i nagle cap! Kolorowy złapał mnie za głowę i porwał z miejsca. Chciałam krzyczeć, ale nie wiedziałam jak, tata spojrzał tylko na mnie przelotem, gdy porywacz wynosił mnie z wioski. Zaniósł mnie do małego czarnego jeepa i posadził sobie na kolanach. Mogłam tylko obserwować, jak mój dom znika za oknem i zmienia się w rozmazany taniec świateł, gdy pędziliśmy przez miejsca, których nigdy wcześniej nie widziałam.

Potem zawinęli mnie w folie. Dużo warstw, aż nie mogłam już słyszeć i widzieć niczego, i wpakowali mnie do ciasnej walizki. Przez pewien czas uderzałam tylko w ciemności o ścianki, dusząc się od folii. Nagle poczułam, że się wznoszę. Stopniowo coraz wyżej i wyżej, chyba ominęłam chmury i leciałam dalej. Tak musiały czuć się drobne zwierzątka, gdy porwane przez drapieżne ptaki szybowały w przestworza.

Po pewnym czasie opadliśmy i wyciągnęli mnie z folii. Nigdy nie widziałam tak wielu ludzi jednocześnie i nie słyszałam tylu głosów. Było okropnie zimno, powietrze przesiąkło wilgocią. Zanieśli mnie do jakiegoś pomieszczenia, postawili przy ścianie i tak zostawili. Czekałam, aż coś się wydarzy. Aż ktoś wystawi mnie na słońce, aż przyjdzie po mnie tata, ale skądś wiedziałam, że jest zbyt daleko, by mógł mnie jeszcze zobaczyć. Więc stałam tylko, wiele dni i nocy. Pewnego chłodnego poranka, gdy promienie słońca wdarły się przez szybę, jedna, malutka kropla spłynęła po moim policzku.

 

Magnum Opus

Bo pisanie, proszę państwa, to nie takie proste zadanie. Wymaga pewnych przygotowań. Najlepszymi mentorami mogą okazać się twórcy filmów internetowych. Jak głoszą tytuły takich poradników, od razu po obejrzeniu zostaniesz mistrzem! Sądzę, że to bardzo zwiększa produktywność, nie trzeba marnować czasu na ćwiczenia i książki. Uzbrojeni w całą niezbędną wiedzę możemy od razu zabrać się do roboty. Pierwsze zdanie jest absolutnie najważniejsze. Należy nad nim spędzić maksymalnie dużo czasu. Nie wolno kontynuować pisania, dopóki nie doprowadzi się go do perfekcji. Pomysły na historię i postacie przyjdą w trakcie pisania, zaczynając, należy jedynie mieć świadomość wybitności przyszłego dzieła. Dodatkowa, ważna informacja jest taka, że mało który autor podbija świat pierwszym napisanym dziełem. Jest to nisza, z której należy skorzystać. Dlatego zwracam się do was młodzi twórcy, myślcie dużo, piszcie mało, a wspaniałość waszego dzieła będzie się równać wspaniałości mojego. Gdy już napiszę pierwsze zdanie.

 

powyższe teksty powstały podczas warsztatów prozatorskich z małych form narracyjnych, na studiach pisarskich pierwszego roku na Wydziale Humanistycznym US, prowadzonych przez Tomasza Majzela

Monika Borkowska (ur. w 2005 r. w Szczecinie) — studentka studiów pisarskich na Uniwersytecie Szczecińskim. Mieszka w Szczecinie.

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved

Przejdź do treści