PAWEŁ NOWAKOWSKI
T3
Teraz, ty chyba nigdy nie dorośniesz. Zupełnie jak Później, kiedy miał tyle zim, co ty, czyli trzynaście jesieni temu. Potem też przechodził przez taki okres, tyle że, podobnie jak Wcześniej, wcześniej miał wysypkę i później złamał nogę. A Później, jak wiesz, żadnej nogi nie złamał. Zaś Potem złamał obydwie ręce, a wtedy jego matka Kiedyś ręce załamała, uklęknęła i turkusowymi tipsami rozbiła lustro zamarzniętej kałuży.
A kałuża jak Morze Martwe, jak Federacja Apokalipsów, jak Konwencja Guggenheima popękanymi fragmentami otoczyła otoczaki Kiedyś, po czym powiedziała, co chciała, od piasta do gaju, z zupy, a nie z makówki, ni w trzy czwarte, ni w pięć jedenastych, co nikogo nie oburzyło, bo nikogo to nie zainteresowało, bo to było żałosne, głupie i nudne. Jak piosenka o planach na wypadek wojny na rzeżuchę, jak wiersz o nieprawidłowo wydrążonej kiełbasie grzybowej zwanej kartoflegmą, jak kryminał o wściekłym dowódcy hanigalbatańskiego okrętu podwodnego podczas wizyty u fryzjera i o jego trzech talarach ukrytych w tylnej kieszeni lewej skarpety.
Więc słuchaj.
Wydaje się, że niszczycielskie zjawiska pogodynkowe, jak deszcze metafor, rój anemostatów, cyklony twardych enterów, czy nawet powodzie jadeitowych goździków trawiennych, to tylko najkanoniczniejsze neocywilizacjne błędy hord horczyczaków, tymczasem, mówię ci, Teraz, teraz okazały się złoprofetycznościowymi, złowizjonerskarskimi ramówkami programów on- ona- i onoformacyjnych, nadających na wszystkich falach eternitu, że jest krzepko. Nie wierz w takie pogadanki dla młodych ptaszków. Budki lęgowe spalą się szybciej niż myślisz.
A tak pro po: Teraz, czy ty teraz w ogóle myślisz?
Widziałem przedwczoraj, jak nad fabryką kolorowych szklanek kołował secesyjny ornament. Jak chwytał etatowych pracowników za ramiona i unosił wysoko w niebko, lecąc ku masywnym górotworom, gdzie młode ozdobniki inkrustowane peridotami i turmalinami czekały na pokarm. Tymczasem fabryka produkuje coraz mniej egzemplarzy. Martwi się dyrektor, martwi kierownik produkcji, martwi majster, martwi brygadzista, martwi się przewodniczący związku zawodowego, martwi się sekretarz podstawowej organizacji partyjnej, martwią się martwi zjedzeni pracownicy. Nie martwią się jedynie kadrowi, zaciskając i zacierając pięści, aktualizując pracowniczy dobrostan w excelowskich tabelkach oraz procownicy, których zadaniem jest strzelanie z procy do ornamentu tak, by z rozbitego desenia była surowica na witraże do pobliskiej powiatowej stupy salcesona.
Albo tydzień temu Potem. Ech, ten to ma… Ale co ma nie mieć, skoro ma, skoro mu rośnie i nie może przestać. Można współczuć, współodczuwać, współpercypować, beczeć, wyć i kląć. Ale czy to coś uefektywni, zoptymalizuje, uprości procemolle? Pytanie retroryczne, z epoki brązu, w słoneczne dni wpadającego w połyskującą siedemdziesięcioprocentową czerń w cmyku, bez jakiejkolwiek domieszki fuksji, jeloła i cyjana.
Naraz Potem wypił pokal soku z kalafiora. Doradził mu tak Później, choć później twierdził, że to poryj, straszliwy popysk, mowa nienawistności przeplatana z niezacnościową abominacją. Kalafior w brzuchu deklamatora milczał, więc chciał nie chciał, zaorędził się Wcześniej, wskazując, że Potem ma szczęśliwość, tylko jej nie rozumie i niepotrzebnie pije, co popadnie gdziebądź, bo potem Potem będzie musiał womitować i wcześniej czy później Wcześniej i Później będą musieli go ratyfikować większością kwalifikacyjną przy siedemdziesięcioprocentowym kworum, bez jakiejkolwiek domieszki Zawsze czy Kiedyś. Potem przeleżał dwa i pół kwadransa na otomanie, Wojtek oddał ją za darmo, gdy przez gniazdo cwaniaków przejeżdżała śmieciodreszczka, a potem chciał o czymś wyrazić opieniek, jednak leżankowe skrzywienie postaci i stęchlizna odleżynki na łokcioramiączku pozwoliły jedynie by wybąkać bąka. Tenże po chwili, choć mógł zrobić to wcześniej, wzleciał do Wcześniej, okrążył go w dwie piąte raza, a późnej poleciał do Później, bez krążenia, ale za to z anegdotycznym nadciśnieniem o połączeniu fraszki i trenu w jeden cymes. Trójpostać klapnęła na ścienny kobierzec, odbijając się od niego, obijając się nawzajem, nabijając się na wystające z powierzchni eteru klingi, groty, kolce, drzazgi i sztychy, tak że zrodzona kiedyś rodzona Kiedyś, ani wcześniej, ani teraz, ani później, ani potem, Potem, Wcześniej i Później nie poznała.
Mówię ci o tym, Teraz, byś sobie to teraz utrwalił, bo potem może być jak z Potem, i po co?
A teraz nadszedł czas na wyżerkę.
Paweł Nowakowski — To nie to, tylko tamto, czyli przedwcześniejsze to.
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved