AIDAN KAMIŃSKI
Składanie przysięgi wobec wody. Instrukcja
Kiedyś miałem sen o pragnieniu. Śniło mi się, że próbowałem napić się wody, a w moim ciele było mnóstwo piekących otworów. Niektóre z nich wyglądały jak wytworzone fabrycznie, a ich granice były wygładzone i uregulowane, inne były poszarpane i przypominały jątrzące się rany. Napełniałem szklankę po szklance, a następnie wypijałem, jednak widziałem, że woda wycieka przez otwory w moim ciele. Pragnienie udawało mi się ugasić na krótko, tylko na chwilę, kiedy woda krążyła po moim organizmie. Z niektórych otworów wypływała całkowicie czysta, z innych sączyła się razem z krwią, brudem i larwami robactwa.
Początkowo starałem się napełniać swoje ciało wodą powoli i ostrożnie. Starałem się najpierw poczuć na ustach i zębach chłód szkła, a potem delikatnie przechylałem naczynie i powoli zaczynałem pić. Przedłużałem w czasie każdy łyk, czułem, jak woda obmywa od wewnątrz mój język i policzki, a następnie spływa do gardła. Jednak, widząc jak szybko ją tracę przez otwory w moim ciele, z czasem zacząłem pić coraz bardziej zachłannie. Bardzo się bałem, że umrę z pragnienia, i czułem się skołowany, ponieważ nie wiedziałem, jak temu zapobiec.
W swoim życiu składałem przysięgę w obecności wody dwukrotnie. Nie wiem, czy moje doświadczenie jest wystarczające, aby mogło być podstawą do napisania takiej instrukcji. Prawdopodobnie można zastosować ją do rzeki, jeziora albo otwartego morza. Za każdym razem rozpoczynałem od zajęcia odpowiedniego miejsca na bulwarowych, kamiennych schodach. Wybierałem pochmurne, chłodne przedpołudnie, raczej wczesną jesień. Najpierw długo patrzyłem na przeciwległy brzeg, czekając, aż moje myśli przestaną biec, a tętent końskich kopyt w głowie umilknie. Aby uspokoić puls, wyobrażałem sobie potężną wielorybicę płynącą pod wodą, unoszącą się nad dnem z wdzięczną lekkością, która kontrastowała z jej rozmiarami. Obserwowałem, jak sunie w zwolnionym tempie, czasami na chwilę się wynurzając. Wraz z jej spokojnymi pomrukami mój oddech stawał się głębszy i zrównywał się z pulsem ziemi, wiatru i wody.
Następnie zamykałem oczy i przypominałem sobie sen o dziurach w ciele oraz uciekającej przez nie wodzie. Wyobrażałem sobie, że odwracam ten proces i przez pory mojej skóry wchłaniam do swojego ciała otaczającą mnie wilgoć z drzew, powietrza i płynącej wody. Czułem się dzięki temu silny i odżywiony. Jednocześnie odzyskiwałem władzę nad swoim ciałem oraz wzmacniałem sieć wiążącą mnie ze wszystkimi innymi stworzeniami pijącymi wodę razem ze mną. Wtedy przysięga powoli przychodziła do mojej głowy. Na początku widziałem w niej tylko rozsypane litery i bezładnie przeskakujące pozbawione znaczenia sylaby jak małe rozsypane tabliczki do gry w scrabble. Bardzo wolno składałem je w słowa tak, jak kiedy po raz pierwszy uczyłem się mówić, myśleć i śnić w swoim języku. Z czasem zacząłem układać litery i sylaby w zdania, które poza moją kontrolą opuszczały moją głowę poprzez usta.
Każde kolejne zdanie wymawiałem głośniej, wyrzucając przy tym coraz więcej oddechów i łez. Kiedy skończyłem, zobaczyłem przed sobą wielorybicę, która patrzyła w moją stronę, a nasze spojrzenia splatały się ze sobą. Jej pomruki zaczęły być coraz głośniejsze i bardziej niespokojne, a woda wokół niej barwiła się na ciemnoczerwony kolor. Zrozumiałem, że niebawem zostanie ona matką. Jej krew, wody płodowe oraz moje łzy mieszały się z wodą, a wszystko, co rosło na dnie, zaczęło się gwałtownie poruszać, tworząc odwrócony wir, który nie wnikał w głąb wody, ale unosił się do nieba. Woda oraz żyjące w niej stworzenia stworzyły nowy byt i rozwinęły wspólną samoświadomość, której siła skierowana była na wszystko to, co stworzone przez człowieka. Poczułem spadającą na twarz delikatną mżawkę i zastanawiałem się, czy to nie łzy, które do mnie powracają. Mżawka zmieniła się w deszcz, następnie w ulewę, a na końcu nastąpiło gwałtowne szarpnięcie i wiedziałem, że woda zabiera mnie do siebie.
Po dokonaniu się tego procesu nie pamiętamy słów przysięgi. Ja po wszystkim ocknąłem się w tym samym miejscu, zupełnie suchy. Wokół spacerowali ludzie, jednak nikt nie był zainteresowany mną leżącym na betonie i wszyscy zachowywali się, jakby nigdy nic szczególnego się nie wydarzyło ani nie zmieniło. W oddali słychać było dźwięki miasta. Przysięga może zostać złożona w imię własnego dobra lub przeciwko sobie.
Aidan Kamiński (ur. w 1989 r. w Lubaniu Śląskim) — kompozytor, producent muzyki elektronicznej, autor krótkich form prozatorskich. Mieszka w Poznaniu. Ukończył kulturoznawstwo i socjologię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz kompozycję elektroakustyczną na Akademii Muzycznej w Poznaniu. Wydał album Pleasures of Destruction (2023). Działalność literacką rozpoczął w lubańskiej grupie Nurt; krótkie opowiadania publikował „Helikopterze”.
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved
copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved