Skip to content
e-eleWator zachodniopomorski miesięcznik literacki

ankieta ANDRZEJA ŚNIOSZKA — odpowiada MAREK BUKOWSKI

Na przekór miernocie

Andrzej Śnioszek: W latach 70. i 80. był Pan aktywnym uczestnikiem życia literackiego. Jak po latach interpretuje Pan skalę zamieszania wokół „prozy nowych nazwisk”? Większość debiutujących wówczas autorów to dziś nazwiska całkiem zapomniane.

Marek Bukowski: Praktycznie na rynku czytelniczym nikt z debiutantów lat 80. spod znaku wydawnictwa Iskry nie przetrwał. Dwa czy trzy nazwiska pojawiają się okazjonalnie. Przyczyną tego, że ci ludzie zniknęli, nie jest jedynie brak umiejętności przystosowania się do zmieniającej się rzeczywistości, ale mnóstwo innych czynników, od prozaicznych: braku wystarczającego talentu — tylko debiut był ciekawy (umiarkowanie ciekawy, rokujący nadzieje itd.), po uwarunkowania życiowo-polityczne. Wątpię zaś, czy takie zamieszanie rzeczywiście było. Nakłady były symboliczne, jak na owe czasy, a czytelnictwo też nie porażało. Większość książek była absolutnie niekomercyjna. Nie miała szans przetrwać.

AŚ: Jedną z centralnych postaci literatury tamtych lat był Henryk Bereza. Czy zetknął się Pan z nim osobiście? Jak go Pan zapamiętał?

MB: Spotykałem się z Henrykiem Berezą wielokrotnie w redakcji „Twórczości” i na różnego rodzaju wydarzeniach literacko-towarzyskich. Trudno wspominać ludzi mających na życie, moje życie, taki wpływ jak Henryk Bereza. Pamięć o nim jest dla mnie częścią mojej młodości, mojej fascynacji literaturą, tym, kim byłem, kim pewnie do końca życia pozostanę. Nie sposób tego zamknąć w kilku zdaniach. Piszę to, słuchając Motörhead, oni dla mnie też są częścią tamtych czasów. Pojawili się w moim życiu przed Henrykiem Berezą jako zaprzeczenie szarzyzny i kultu miernoty, w cudowny sposób powracającego pod różnymi postaciami. Oni byli czymś, czego wtedy nie potrafiłem zdefiniować, większość ludzi w Polsce była tym/nimi przerażona, ale mnie to przyciągało. To była po prostu wolność. I to samo można powiedzieć o Henryku Berezie, takim, jaki był, i o tym, co pisał w swoich recenzjach, onirykach, czy jak to tam się nazywało.

AŚ: Jaki jest Pana stosunek do konceptów historyczno- i krytycznoliterackich Berezy? Pytam zwłaszcza o antynomię „języka martwego” i „języka żywego”, który według Berezy cechował prozę „rewolucjonistów”.

MB: Te koncepcje, przynajmniej tak jak ja je rozumiem, są dziś codziennością, większość ludzi próbuje pisać językiem mówionym, szczególnie scenariusze, z różnym skutkiem, gdyż język mówiony jest pojmowalny na różne sposoby. Dla mnie najważniejsza jest autentyczność, ale to co często czytam lub oglądam, to produkcje na metry.

AŚ: Co Pana zdaniem spowodowało niemal zupełny — czytelniczy i krytyczny — odwrót od artystycznej prozy spod znaku Henryka Berezy i „Twórczości”?

MB: Jak już wspominałem, nie przeceniałbym zainteresowania tym ruchem. Ciekawe, ile osób, które kupiły Słyka czy Bukowskiego, naprawdę ich przeczytało? A krytycy piszą to, co im każą (tu przydałby się śmieszek), to co przystaje do ich tezy poszukiwań, ale też to, co ludzie czytają. Czy sztuka krytyczna w starym stylu upadła? Bereza był ostatni? Nie wiem. Jednak coś na to wskazuje, że tak.
Proza mocno się skomercjalizowała, co za tym idzie, zunifikowała, daje to, czego ludzie oczekują i nic więcej. Nikt nie myśli, jak pisać inaczej, tylko jak dotrzeć do największej liczby czytelników. Nie krytykuję tego zjawiska. Gdyż z drugiej strony proza lat osiemdziesiątych była za trudna, przekonana o swojej artystycznej ważności, stała się niekiedy hermetyczna i nudna. 

AŚ: Czy prozie „bereziaków” bliżej do modernizmu czy postmodernizmu? Niektórzy badacze widzą w Marku Słyku pierwszego w Polsce postmodernistę. Inni, jak choćby Włodzimierz Bolecki, bardzo niechętnie używają terminu postmodernizm, opisując literaturę XX wieku w kategoriach modernizmu.

MB: To kwestia naprawdę bardzo teoretyczna. Lubię słowo postmodernizm, to po prostu dobrze brzmi, a to bardzo ważne dla określania każdego zjawiska. Bez dobrej nazwy żaden proces nie zaistnieje.

AŚ: Jednym z bardziej dotkliwych zarzutów wobec debiutujących w latach 70. i 80. prozaików był „socparnasizm”. Pojawiły się sugestie, jakoby pisarze celowo unikali wątków nieprzychylnych władzy, a co za tym idzie kolaborowali z Partią. Dzięki temu mogli publikować w obiegu oficjalnym. Czy w Pana opinii takie zarzuty były słuszne?

MB: Trudno mi się to tego ustosunkować, bo moje największe sukcesy komercyjne i literackie odniosłem w połowie lat dziewięćdziesiątych. Myślę, że to co się wydarzyło po osiemdziesiątym dziewiątym, pozwoliło mi na rozwój, a także na znalezienie nowej radości z pisania. Może dla innych autorów było na to za późno? A konkurencja z otwartego rynku sztuki i idei zrobiła resztę.

AŚ: Czy utrzymuje Pan kontakty z „młodymi prozaikami” tamtych dekad? Czy interesowały Pana ich dalsze losy?

MB: Nie. Czytam czasem ich rzeczy w „Twórczości”, czy coś tam w internecie. Nie jestem z nikim ani z niczym związany.

AŚ: Nad czym pracuje Pan obecnie? Czy można spodziewać się nowych tekstów?

MB: Nie… Od trzydziestu lat pracuję w korporacji, chwilowo siedzę w robocie po jedenaście godzin, może zapłacą, i to jest dla mnie obecnie temat na opowiadanie albo dramat.

Poza tym mój czas zajmują podróże po świecie, uprawianie sportu, gadżety… Może na emeryturze zacznę coś pisać, ale na pewno nie w formie tradycyjnej — papierowej. Od wielu lat nie przeczytałem papierowej książki. Autentycznie… A moje doświadczenia z różnymi wydawnictwami są smutnawe.

czerwiec 2019

Marek Bukowski (ur. w 1959 r. w Warszawie) — prozaik. Ukończył studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej, konstruktor w Zakładzie Aparatury Mikrofalowej „Wilnar”. Wydał książki: Nic się nie zmieni (1985), Oszustwo (1987), Bądźcie gotowi zwariować (1995), Wolność (1996).

Andrzej Śnioszek (ur. w 1987 r.) – absolwent filozofii i polonistyki. Do niedawna próbował obronić doktorat dotyczący Henryka Berezy. Autor artykułów o Donacie Kirschu, pisarzu najbardziej znanym spośród zapomnianych. Wiceprezes Fundacji Józefa Świdra; na co dzień wychowawca w świetlicy środowiskowej.

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content