Skip to content

MARCIN ZEGADŁO

4.

Mężczyzna, który jest w drodze —
myśleć o sobie w ten sposób,
jak gdyby miało nas czekać coś
nadzwyczajnego, podczas gdy obraz,
który porusza się za oknem,
to tylko rozpędzony pociąg,
w którym obowiązuje całkowity
zakaz palenia wyrobów tytoniowych,
a uprzejma obsługa proponuje
słodką kawę. Reszta się nie wydarza:
rzucona obietnica, zwrot podatku,
jej pierś pod wilgotnym ręcznikiem,
martwy ptak na chodniku, który
był, a teraz go nie ma, odebrane
połączenie, głos dziecka w słuchawce,
moja siedmioletnia córka, która mówi:
„Kocham cię, kocham”.

 

5.

(…) albo na przykład ciemność.
Co jest takiego w ciemności, że
siedzi pod paznokciem jak ziarenko
brudu? Będziemy teraz dotykać,
lizać i połykać zupełnie inne
niż wcześniej strużki światła.
To się wydarza na wyspie
pod blaszanym niebem.
Co jest takiego w utracie, że raz
masz ją w gardle, innym razem
pod żebrem lub w źrenicy oka.
Brakuje nam do siebie kilku małych
śmierci: domu, w którym nikt nie zapala
światła, ciała, którego się nie dotyka,
i ciem, do których muszę przywyknąć,
albo dać je psu do zabawy.

 

13.

„Mało miłości, a pięknie ci umarłem”
— mówi ojciec. „Co zrobisz
z tą miłością, żeby nie umrzeć
w wierszu? A może wczoraj
umarłeś sam w cudzym mieszkaniu
z uczuleniem na światło i gorączką.
Bo przecież nie ma w tobie wiary,
a we mnie palą się twoje dzienne
smutki, paszporty i hale odlotów
stoją w ogniu jak gwiazda. Trzeba
nie mieć wstydu, żeby tak pisać
o gwiazdach w wierszach
do umierania. Co zrobisz
z tą miłością? Bo ja jestem
popiół. A ty nosisz w sobie
nieżywego chłopca, który
do niej przychodzi i mówi:
już jestem”.

 

17.

Kiedy czekaliśmy, aż umrze,
dowiedziałem się, co to jest
mikrokrążenie i dlaczego nie goją
się rany. Nie wiem, gdzie wtedy był,
i czy pod jego powieką wirował
sen, ale jeśli tak — chciałbym,
żeby to był ten o latawcach,
które puszczamy na wiatr
w czerwcowy wieczór.
Mam osiem lat i krzyczę:
„Ucieknie nam, poleci do nieba,
tato!” A on uśmiecha się, poprawia
okulary i mówi: „Nie bój się.
Nie bój”. Tak jakby trzymał
cały świat na sznurku.

 

29.

„To jest taka noc, że się nie śpi”
— mówi ojciec. A tobie śni się pożar,
który wstaje z martwych, żeby się
ojciec mógł przy nim wygrzewać.
„Bierzcie dzieci z życia okruszki,
skrawki, plamki. Ja jestem proch,
a was pali światło odbite od wody”
— pisze nam ojciec w liście, jakby
sobie urządził prywatne zaświaty,
a przecież żaden Bóg ojca nie
przytulał, kiedy się nad nim kołysał
szpital jak chmura lizolu. A ty śnisz
ćmy uwięzione w dłoniach. Biorę
te ćmy do wiersza, bo kiedyś
obiecałem ci napisać wiersz
o takiej śmierci, o której mówi się:
„Nie bój się. Już po wszystkim”.

Marcin Zegadło (ur. w 1977 r.) — poeta, recenzent, publicysta. O książkach pisał do „Gazety Wyborczej” i „Newsweeka”. Ostatnio wydał tom wierszy Martwe i Ozdobne (2022). Prezentowane wiersze pochodzą z przygotowywanego tomu Tak pięknie ci umarłem.

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content