Skip to content

ZBIGNIEW KOSIOROWSKI

Retour. 4

[fragment powieści]

IV. Konsul

Niezapowiedziana wizyta polskiego dyplomaty zdziwiła nieco Riverę, ale nie okazywał zaskoczenia, znał bowiem konsula Christiana Ternowskiego z wcześniejszych kontaktów. Służbowych i towarzyskich. Skradziony przed dwoma laty w ambasadzie busik, odnaleziony w porcie dobę po zgłoszeniu kradzieży, nosił ślady transportu sporej partii narkotyków, a to już był powód do nawiązania z ambasadą stosownej współpracy, do której Polacy wyznaczyli właśnie Ternowskiego. Na spotkanie w prefekturze konsul przyniósł wtedy zapisy monitoringu, uwieczniające moment kradzieży pojazdu, a także dossier zaginionego wraz z busikiem urugwajskiego kierowcy. Auto odnaleziono, kierowca przepadł bez śladu. I te fakty konsul połączył samodzielnie, zanim przyszedł do gabinetu Garrapaty, co bardzo sprzyjało porozumieniu i z miejsca ułatwiło ową oczekiwaną przez strony współpracę. Zwłaszcza po tym, jak dyplomata wyciągnął z aktówki album CD z nagraniami laureatów ostatniego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie i wręczył go komisarzowi ze słowami: „To specjalny upominek dla Pańskiej Szanownej Małżonki, którą niedawno moja żona poznała w przerwie koncertu w Urugwajskiej Filharmonii Narodowej; wiemy, że lubi muzykę Chopina”. Okazało się po kwadransie, że policjant i dyplomata mają więcej wspólnych zainteresowań, owocujących następnie mniej formalnymi spotkaniami, poza prefekturą i poza ambasadą.

Ternowski anonsowany i wprowadzony do gabinetu przez oficera dyżurnego chwilę rozglądał się po skromnie wyposażonym pomieszczeniu komendanta. Obok biurka, za którym stał komisarz pełen niemego oczekiwania, ale i irytacji, zauważył stolik i dwa fotele. Usiadł bezceremonialnie na jednym z nich i dopiero wtedy, poza zdawkowym „dzień dobry”, które wypowiedział jeszcze w drzwiach, rzucił oskarżeniem:

— Trzymacie w areszcie obywateli mojego kraju, w tym zacnego profesora, ciężko chorego.

— Przyszedłeś urzędowo… Przepraszam, pan konsul służbowo, oficjalnie?

— Niezupełnie, panie komendancie. A jak byłoby lepiej?

— Jódete!

— OK! Teraz rozumiem. Przepraszam.

— Mogłeś wpierw zatelefonować, uprzedzić. Tak nie wolno, Chris. Łamiesz procedury. I nie wiesz, czym to grozi? Mnie właśnie za ich złamanie tutaj zesłano. Podoba ci się?

— Niby co, pomieszczenie? Widziałem gorsze, Gabrielu.

— Ja też.

— Czy możemy zacząć od nowa? Stanę w drzwiach, uśmiechnę się, ty otworzysz ramiona, bo przyszedł twój kumpel od muzykowania, poprosisz, żebym spoczął i wskażesz miejsce…

— Daj spokój, nie mam dziś nastroju.

— Jakieś duchy z przeszłości?

— Możliwe. Z czym przyszedłeś? Z protestem? W sprawie zatrzymanej załogi polskiego jachtu? Porucznik, mój zastępca, który zajmuje się sprawą, uważa, że są podstawy do podejrzeń o przemyt narkotyków. To poważny zarzut, a jest i poszlaka, że mogli mieć coś wspólnego z morderstwem w porcie. Dzisiaj mieliśmy oficjalnie powiadomić o tym fakcie waszą ambasadę.

— O którym fakcie? Nie nadążam.

— Jacht pod polską banderą wszedł nocą do zamkniętej części portu, nie nawiązał wcześniej kontaktu z naszą strażą przybrzeżną, załoga nie posiada wiz, tak? A kotwiczyli w miejscu niedozwolonym, nieopodal tzw. pirsu przemytników, na którym, też nocą, popełniono morderstwo.

— I na tej podstawie ich zaaresztowano?

— To jeszcze nie jest formalny zarzut. Na razie to profilaktyczne zatrzymanie do wyjaśnienia. I załogi, i jachtu.

— Słyszałem trochę o profilaktycznych instrumentach urugwajskiej policji.

— Ta sugestia dalece odbiega od języka dyplomacji, panie konsulu. Jak każda policja stosujemy środki w zależności od sytuacji. Dla przemytników nie mamy pobłażania.

— Dwóch profesorów, pisarz, artysta malarz, informatyk i ktoś tam jeszcze. Walczą o wpis do Księgi Guinnessa pod hasłem: „najstarszą załogą świata przez dwa oceany”. W Polsce znani jako maszoperia porąbanych staruchów.

— Znasz ich?

— Rano przysłano mi kopie dokumentów z odprawy jachtu w Świnoujściu wraz z listą załogi oraz zgłoszenie rejsu, zarejestrowane w Polskim Związku Żeglarskim. Średnia wieku to 70 lat. Gdyby nie szczawik kapitan, który psuje im statystykę, wyszłoby lepiej.

Rzeczywiście, to murowani kandydaci na przemytników i morderców.

— Dosyć! — komisarz gwałtownie przerwał gościowi. — Masz te kopie ze sobą?

— Oczywista, do usług, panie komisarzu. — Konsul wyciągnął z aktówki plik zadrukowanych kartek i podał je komendantowi.

Komisarz dłuższą chwilę przeglądał dokumenty, po czym wyjął z nich wypełniony formularz z nadrukiem „Crew list” i podał go konsulowi:

— Na liście jest sześć nazwisk.

— No tak, w samej rzeczy.

— Na jachcie wpłynęły do portu, jak zeznał kapitan, trzy osoby.

— Tylko trzy? — Konsul nie ukrywał zdziwienia.

— Właśnie. Ich nazwiska znajdziesz na oficjalnym zawiadomieniu, którego nie wysłałem jeszcze do polskiej ambasady, ale zaraz ci je wręczę. Dotyczy zatrzymania obywateli waszego kraju oraz nałożenia prewencyjnego aresztu na jednostkę pod polską banderą o nazwie s/y „Wędrowiec”.

— To co się stało z pozostałymi trzema?

— Mnie o to pytasz?! — Komisarz nie ukrywał irytacji.

— Deklaruję współpracę w wyjaśnieniu tej zagadki. — Konsul spoważniał, dopiero teraz zrozumiał powagę sytuacji. — Nie miałem pojęcia, jak się sprawy mają, a nawet bagatelizowałem… Przepraszam. Chciałem cię prosić…

— W żadnym razie! — komisarz przerwał konsulowi w pół zdania.

— Nie wiesz przecież, o co zamierzałem…

— Wiem! Nie pozwolę na jakikolwiek kontakt zewnętrzny z zatrzymanymi. Na razie…

— Wystąpię z oficjalną notą. To są obywatele mojego kraju i mają prawo do pomocy prawnej.

— Proszę bardzo. Odpowiem najszybciej, jak będę mógł, ale nie panu. To nie ja mam być adresatem tego pisma. Najpierw Ministerstwo Spraw Zagranicznych, tak? Obowiązują procedury, do których pan konsul się zastosuje.

— Odwołuje pan, panie komisarzu, nasze kumplowanie się?

— Błędnie pan to ujął; zawieszam.

— Przykro mi, Gabrielu.

— Mnie też, Chris. Dobro śledztwa wymaga takiego poświęcenia.

— A co na to nasze żony powiedzą?

— Nie muszą o tym wiedzieć.

Konsul Ternowski wstał z fotela, zbliżył się do biurka komisarza i chwilę milcząco czekał na reakcję gospodarza. Nie wyciągał ręki do pożegnania, trwał w lekkim skłonie, demonstrując dyplomatyczną powściągliwość. Komisarz nie bez problemów, opierając się na lasce, uniósł się z krzesła, wyprostował się, zrobił krok w stronę konsula, by odprowadzić go do drzwi. Obydwaj zastygli w bezruchu. Obydwaj jakby na coś czekali. Pierwszy odezwał się komisarz:

— Coś jeszcze, panie konsulu?

— Zapamiętałem, że miał mi pan wręczyć oficjalne pismo o zatrzymaniu polskich obywateli pod poważnym zarzutem. By uruchomić wymaganą procedurę postępowania, o której zechciał pan łaskawie przypomnieć, muszę znać treść tego powiadomienia, czyż nie?

— Oczywiście, oczywiście — mitygował się komisarz. — Służbowy! — krzyknął w stronę drzwi, w których po chwili pojawił się oficer dyżurny. — Wydacie panu konsulowi przygotowane dla polskiej ambasady pismo; za pokwitowaniem! — podkreślił i podszedł do dyplomaty z wyciągniętą dłonią. — Miło nam było pana gościć, panie konsulu.

— Cała przyjemność po naszej stronie, panie komisarzu.

cdn.

Zbigniew Kosiorowski (ur. w 1944 r. w Monasterzyskach) – prozaik, autor kilkuset reportaży radiowych, prasowych i słuchowisk; dziennikarz. W latach 1990-2006 prezes i redaktor naczelny Polskiego Radia Szczecin. Medioznawca i ekspert prawa autorskiego, autor monografii naukowych m.in.: Radiofonia publiczna (1999), Dysjunkcje misji (2009) oraz kilkudziesięciu artykułów naukowych z dziedziny zarządzania. Założyciel i dyrektor Szczecińskiej Szkoły pod Żaglami (1987-2003), kapitan jachtowy. Mieszka w Szczecinie. Wydał m.in.: 13° w skali Beauforta (1981), W pętli (1985), cykl powieści młodzieżowych Przez cztery oceany (1986-1990), Gnilec (1986), Archipelag trudnych nadziei (2003), Archipelag odpływów (2010), Desant (2013), Kamień podróżny (2016), Archipelag pod żaglami (2017), Zapadnia (2018), Zapodziani (2021) i Metanoia (2022).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content