Skip to content
e-eleWator zachodniopomorski miesięcznik literacki

PAWEŁ PRZYWARA

Emily

„Tak miło jest czuć na sobie czyjeś bystre oko, które miłosiernie chroni nas przed najmniejszym błędem, przed najmniejszym nawet fałszywym krokiem”.
Zamiatin

Zwilżył ręce ciepłą wodą. Nałożył mydło w płynie w zagłębienie dłoni. Namydlił obydwie wewnętrzne powierzchnie dłoni. Splótł palce i je namydlił. Namydlił kciuk jednej dłoni drugą ręką i na przemian. Namydlił wierzch jednej dłoni wnętrzem drugiej i na przemian. Namydlił obydwa nadgarstki. Spłukał starannie dłonie, żeby usunąć mydło. Wytarł pomału i sprawdził, czy minęło pół minuty.

NN opuścił łazienkę i skierował się do kuchni. Za oknami dniało. Był już całkiem ubrany. Wziął tylko szkicownik i automatyczny ołówek, i wyszedł z mieszkania, zamknąwszy je. Na klatce schodowej bloku, w którym ze względów bezpieczeństwa nie działała winda, świecił ekran monitora informacyjnego z bijącym w oczy czerwonymi literami napisem: CZY MYJESZ RĘCE ZGODNIE Z PRZEPISAMI?!

NN minął go i zszedł po stopniach parę pięter do drzwi wyjściowych. Zatrzymał się przy nich, nasłuchując, czy na zewnątrz nic niepokojącego się nie dzieje. Poza odgłosami budzących się do życia ptaków nie dobiegał żaden dźwięk. NN wydostał się na podwórze i natychmiast dostrzegł stojący w głębi ulicy radiowóz, który przemówił do NN:

— GDZIE IDZIESZ?

NN odczekał, aż furgonetka się zbliży i wysiądą z niej bez pośpiechu Pan Policjant i Pan Wojskowy.

— NIE ZNASZ ZALECENIA HIGIENICZNEGO, BY POZOSTAĆ W DOMU, CHRONIĆ ŻYCIE I NIE KONTAKTOWAĆ SIĘ Z NIKIM? — spytał Pan Policjant, wyciągając dłoń w czarnej skórzanej rękawiczce po dowód osobisty, który NN skwapliwie wydobył.

— Ja z nikim nie chciałem… — zaczął się tłumaczyć ten ostatni.

Na frontonie sąsiedniego bloku telebim pokazywał wojskowych ekspertów w białych kitlach założonych na mundury polowe, jak tłumaczą, na czym polega bezpieczne zachowanie. W dole ekranu podawana była krzepiąca wiadomość, że dzień ów jest dłuższy od najkrótszego w roku o 4 godziny i 21 minut, a jeszcze niżej, na czerwonym pasku, podawano nieustannie zmieniające się liczniki zakażonych, zmarłych i wyleczonych. Później pojawił się instruktaż, jak prawidłowo używać maseczek ochronnych oraz które punkty w środowisku miejskim są najbardziej skażone oprócz klamek, włączników do światła, przycisków w windzie, poręczy i uchwytów w środkach komunikacji miejskiej, podłóg, umywalek i muszli klozetowych. Następnie błysnęło przypomnienie-ostrzeżenie: TO NAPRAWDĘ POWAŻNA SPRAWA I TRZEBA SIĘ PILNOWAĆ.

NN wpatrywał się teraz w zegarek, jakby można było wzrokiem popchnąć sekundnik. Pan Policjant w tym czasie zanurzył się w radiowozie, wklepał do systemu dane i odezwał się do NN:

— WYGLĄDA NA TO, ŻE WYSZŁEŚ BEZ WAŻNEJ POTRZEBY.

Sprawdził sobie bowiem w bazie danych, czym się zajmuje NN.

— A MOŻE WYSZŁEŚ SIAĆ PANIKĘ? — spytał Pan Wojskowy. — JESTEŚ PANIKARZEM?

NN wystawił ku górze szkicownik.

— Taka moja robota, proszę Panów.

— JAKA? — dociskał Pan Wojskowy.

— Rysowanie. Rysunki — wyjaśniał cicho NN.

— CZEMU SIĘ DENERWUJESZ? — zaintrygował się Pan Policjant, wynurzywszy się z auta. — UKRYWASZ COŚ?

Stanął przed NN i oddał mu dowód osobisty.

— KIEDY MYŁEŚ RĘCE?

— Tuż przed wyjściem z mieszkania, proszę Pana.

— MOŻE NIECH POKAŻE, JAK MYJE RĘCE — zaproponował Pan Wojskowy.

— POKAŻ, CZY BEZPIECZNIE MYJESZ RĘCE.

NN zaprezentował na sucho, schowawszy uprzednio szkicownik pod pachą. Patrol uważnie się przyglądnął.

— TU WSZYSTKO W OKOLICY JEST ZDEZYNFEKOWANE — zaznaczył Pan Policjant i wskazał zaraz na tablicę z napisem: BEZPIECZNE OSIEDLE — JESTEŚ W ZASIĘGU MONITORINGU.

NN cofnął się o krok, jakby rozmowa kontrolna dobiegła końca. W oddali sunął ulicami wóz sanitarny, emitując w kółko komunikat: POZOSTAŃ W DOMU — KIERUJ SIĘ ROZSĄDKIEM. Patrol stał nieruchomo. I wtedy zza bloku wyłoniła się Emily, wracająca z nocnej zmiany. Jej ciemna skóra połyskiwała w pierwszych promykach słońca przebijających się spomiędzy chmur.

— ONA JEST Z TOBĄ? — zapytał Pan Policjant, śledząc wzrokiem Kenijkę.

— To znaczy… — NN nie zdołał udzielić jasnej odpowiedzi.

— NIE PAMIĘTASZ TEGO?

— Czego, proszę Pana?

— PYTANIA! NIE PAMIĘTASZ PYTANIA? JESTEŚ ZAKAŻONY?

— Nie jestem. Ona nie jest ze mną — rzekł szybko NN.

— TO CZEMU PRZEMIESZCZACIE SIĘ RAZEM? TWORZYCIE SZTUCZNY TŁUM? — wtrącił się Pan Wojskowy.

— INTERESUJĄ NAS FAKTY — odezwał się znów Pan Policjant. — CZY WYSZŁEŚ Z DOMU, MAJĄC PRZYNAJMNIEJ ŻÓŁTY KOD? JAKI MIAŁEŚ KOD?

— TO NIE SĄ ĆWICZENIA — upomniał Pan Wojskowy.

— CHCESZ ROZWLEC WIRA?

— Nie jestem skażony — odezwał się wreszcie NN, widząc, jak Emily znika w klatce jego bloku.

— ZAKAŻONY — poprawił go Pan Policjant oficjalnym tonem.

— KIEDY ROBIŁEŚ TEST? — spytał Pan Wojskowy.

— Dziś rano. Mam zielony kod. Automat przy drzwiach wyjściowych mnie wypuścił.

— MAM SPRAWDZIĆ, CZY DZIAŁA? — Pan Policjant wykonał gest, jakby chciał podejść do wieżowca. NN zamilkł nagle.

— CZEGO JESTEŚ TAKI MAŁOMÓWNY? COŚ UKRYWASZ? — interesował się Pan Wojskowy.

NN powiódł wzrokiem w stronę telebimu, który informował, że WRÓG JEST SPRYTNY, DZIAŁA ZNIENACKA, NIE STOSUJE ZASAD FAIR PLAY — W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI ATAKUJE NAJSŁABSZYCH. Schował dowód osobisty do kieszeni. Popatrzył na ławkę, na której zamierzał pracować.

— Przepraszam Panów… Mogę usiąść? Chcę rysować wiosnę.

— NIE MOŻESZ ROBIĆ ZDJĘĆ Z OKNA? — dziwił się Pan Wojskowy.

Pan Policjant wyjął szkicownik z rąk NN.

— TO JEST WIOSNA? — pokazał Panu Wojskowemu portrety Emily.

NN wpatrywał się w chodnik i namalowane na nim linie pozwalające patrolom określić, czy przechodzień nie ma zawirowań percepcji i zaburzeń błędnika. Tymczasem grymas na twarzy Pana Policjanta zmienił się, jak gasnący uśmiech prezentera telewizyjnego BBC, który od newsów wesołych z londyńskiego zoo przechodzi do poważnej bieżączki.

— WYSZEDŁ SOBIE PORYSOWAĆ I TO MA BYĆ POWÓD PRZEBYWANIA POZA MIEJSCEM ZAMIESZKANIA — powiedział, uderzając szkicownikiem o wnętrze dłoni i kiwając głową do własnych słów. — WYJAŚNIJ MI, CO TO JEST ZMROK.

— Zmrok jest wtedy, gdy ciemno… — rzekł niepewnie NN.

— ZMROK JEST WTEDY, GDY AUTOMATYCZNIE ZAPALAJĄ SIĘ LATARNIE ULICZNE.

— To obecnie już nie ma zmroku, bo dawno pogasły latarnie — zauważył.

Patrolujący spojrzeli po sobie. Na telebimie powtarzano właśnie po wielokroć filmik, jak umyć ręce zgodnie z przepisami. NN oddychał płytko. Pan Policjant zwrócił mu szkicownik. Przez okno kuchenne NN widział, jak krząta się Emily, przyrządzając sobie posiłek. Jej prześliczna twarz przez ułamek sekundy skoncentrowała całą uwagę NN i to był ten moment, który NN mógł uwiecznić rysunkiem, gdyby nie to, że Pan Wojskowy miał inne zdanie.

— JESTEŚ ZMĘCZONY? — spytał, mierząc NN temperaturę bezdotykowo.

— PÓJDZIESZ ZE MNĄ — oznajmił Pan Policjant.

— A w jakiej sprawie? — zdumiał się NN.

— ZOSTANIESZ PRZEBADANY, CZY NIE ZDRADZASZ OBJAWÓW PARANOI.

Zaprowadzili go do radiowozu i posadzili w głębi pojazdu.

— SAM SIĘ LECZYSZ? — spytał Pan Policjant, nałożywszy sobie profilaktycznie maseczkę.

— Co?

— PRÓBUJESZ SIĘ LECZYĆ BEZ POMOCY SPECJALISTY? — spytał Pan Wojskowy też już w maseczce.

— Nic mi nie jest… — wyznał NN po chwili zwłoki.

— JAKI JEST PRAWDZIWY POWÓD TWOJEGO PRZEMIESZCZANIA SIĘ? — drążył Pan Policjant. Siedział z laptopem na kolanach i odnotowywał wszystkie reakcje NN.

— Już mówiłem — bąknął NN, pokazując wymownie na szkicownik.

— SZUKAMY LUDZI, KTÓRZY SMARUJĄ RÓŻNE PARANOCZINE MURALE — wyjawił Pan Wojskowy.

NN wzruszył ramionami. Bezwiednie przeglądał rysunki twarzy i postaci czarnoskórej Emily.

— MIESZA CI SIĘ?

Czekał na następne pytanie.

— CZY CI SIĘ MIESZA? — powtórzył Pan Policjant, pukając się w głowę.

— BOISZ SIĘ KWARANTANNY? — odezwał się Pan Wojskowy.

— Proszę Panów… — zaczął NN, unosząc ręce w geście kapitulacji.

— MAM WEZWAĆ AMBULANS? — spytał Pan Policjant i spojrzał na Pana Wojskowego. — NAJCHĘTNIEJ ZROBIŁBYM MU REWIZJĘ W MIESZKANIU. PEWNIE CHOMIKUJE COŚ ZAKAZANEGO.

— MASZ ŚWIADOMOŚĆ, CO CI GROZI ZA SKŁADANIE FAŁSZYWYCH ZEZNAŃ? — spytał Pan Wojskowy, wskazując palcem na NN, który oddychał oszczędnie, na granicy niedotlenienia mózgu.

— Czy macie, Panowie, wodę?

— NIE — uciął Pan Wojskowy.

NN wbił wzrok w tablicę wewnątrz radiowozu z napisem: WRÓG JEST TUTAJ — NIEWIDZIALNY I ROBI POSTĘPY. Pan Policjant zapytał, mając na myśli Emily:

— DLACZEGO Z NIĄ CHCIAŁEŚ SIĘ ZETKNĄĆ? WYSZŁEŚ Z WYPRZEDZENIEM, BY JĄ SPOTKAĆ.

— Proszę Pana, moim zamiarem było tylko rysowanie.

— DLACZEGO ONA JEST TAKA WAŻNA?

— To zupełnie zwyczajna kobieta. Pracuje nocami w hotelu jako recepcjonistka — odparł NN.

— W HOTELU — powtórzył Pan Policjant, podnosząc oczy znad laptopa. — GDY RUCH TURYSTYCZNY W ANGLII CAŁKIEM ZAMARŁ.

— Może hotel przerobiono na szpital.

— SKORO WIESZ COŚ O NIEJ, TO SIĘ ZNACIE. MUSIAŁEŚ Z NIĄ ROZMAWIAĆ — stwierdził.

— Zamieniliśmy raptem parę słów. Widziała mnie, gdy rysuję. Zaciekawiło ją to. To wszystko… Czy jestem już wolny, Panowie?

Na widok Emily NN dostawał po prostu kaskad dreszczy, jakby raził go grom z pochmurnego nieba. I NN nie chciał w żaden sposób jej zdradzić. W oczach Kenijki, kiedy się spotkali pierwszy raz, pojawił się ten błysk świadczący o tym, że kobieta doskonale wie, jak piorunujące wrażenie wywołuje jej uroda. Jakżeż pragnął NN złapać Emily za rękę tak, jak się chwyta ukochaną — znienacka, bez ceregieli i zapowiedzi — i bez oporu. Łapiesz, trzymasz, masz. Jakby to twoja ręka była. I kobieta się nie wzbrania przed tym, by NN ją tak schwytał, trzymał i miał.

— Nie mogę oderwać od niej wzroku, dlatego jest taka ważna. Stąd te rysunki. Uwieczniam ją. Nie ma w tym nic…

— TO JAKAŚ NIEZDROWA FASCYNACJA. OBSESJA — uznał Pan Policjant. — MOŻE PRZYDAŁABY SIĘ JAKAŚ KONTROLA SANITARNA U HIGIENISTY.

— LUB HIGIENISTKI — dodał Pan Wojskowy.

— A JAK TWÓJ WĘCH I SMAK? A NIE TYLKO WZROK. DZIAŁAJĄ? — zaciekawił się Pan Policjant.

— Bez zarzutu.

— 23 MARCA 2020 — podał aktualną datę. — TEJ NOCY NASMAROWANO KILKA MURALI W RÓŻNYCH MIEJSCACH STEVENAGE. TROPIMY SPRAWCÓW LUB SPRAWCĘ.

— SŁYSZAŁEŚ O CZYMŚ TAKIM, JAK RUCH OPORU? — spytał Pan Wojskowy.

NN pokręcił głową.

— Czy dalej jestem badany?

— MY ZADAJEMY PYTANIA — doprecyzował Pan Policjant.

— Co ja mogę mieć wspólnego z jakimś ruchem oporu — burknął NN.

— NA PRZYKŁAD TWOJE ZDOLNOŚCI GRAFICZNE — rzekł tamten. — TO MOŻESZ MIEĆ WSPÓLNEGO.

— Rysuję wyłącznie Emily — wyznał NN.

— JAK JAKIŚ ZAINFEKOWANY — dorzucił Pan Wojskowy. — MOŻE JEDNAK ZAWIEZIEMY GO NA HOSPITALIZACJĘ?

Pan Policjant wyszukał coś w swoim laptopie i zaczął prezentować zniecierpliwionemu nieco NN. Były to pochodzące z kamer miejskich zdjęcia osób wykonujących murale z żądaniami zniesienia ograniczeń sanitarnych. Plastycy byli zamaskowani i tak ubrani, że nawet po sylwetce nie można było określić płci malującego.

— GŁOŚNO ODDYCHAJ — nakazał Pan Policjant. — BYŚMY SŁYSZELI, CZY NIE MASZ Z TYM PROBLEMÓW. I CZY NIE STANOWISZ ZAGROŻENIA DLA OTOCZENIA.

— MIAŁEŚ NIEDAWNO KONTAKT Z OSOBĄ ZAKAŻONĄ? — spytał Pan Wojskowy.

— Nie.

— ZDARZYŁO CI SIĘ ZAPUSZCZAĆ POZA KORDON SANITARNY? — Pan Policjant odłożył laptop.

— Nigdy.

— WZOROWY OBYWATEL, CHCIAŁOBY SIĘ POWIEDZIEĆ. WSZYSTKO W PORZĄDKU? JAK SAMOPOCZUCIE?

NN widział oczyma wyobraźni, jak Emily bierze teraz po nocy pracy prysznic i jak ciepła woda wszechobecnymi strumieniami spływa od pięknej kobiecej twarzy po szyi, na piersi, brzuch, uda, kolana, łydki i stopy. I NN chciał być przy tym osobiście. Stać tam przed Kenijką całkowicie nagi.

— Doskonale! — odpowiedział.

— NIEDOBRZE — podsumował badanie Pan Policjant, znowu wklepując dane do systemu. — TO JAKAŚ EUFORIA.

— TAK MIE SIĘ ZDAJE, ŻE PRZYPADKOWO ZNALEŹLIŚMY WŁAŚCIWEGO CZŁOWIEKA — odezwał się Pan Wojskowy i wyciągnął z kabury gnata, by trzymać NN na muszce, gdyby chciał uciekać. Ten podrapał się po głowie:

— Chciałem tylko powiedzieć, że nic mi nie dolega.

— SKRADAŁEŚ SIĘ W KLATCE, GDY ZBIERAŁEŚ SIĘ DO WYJŚCIA? — spytał jeszcze Pan Policjant.

NN odrzekł po chwili namysłu, wiedząc, że patrol może mieć podgląd z kamer wewnątrzblokowych.

— Szedłem po schodach ostrożnie, by się nie przewinąć na balustradzie… Mam… lęk wysokości.

— ZDROWY OBYWATEL, SŁOWO DAJĘ. — Zaśmiał się Pan Policjant, szczerząc zęby.

— TAK JAKBY W LUKSUSOWYM OPAKOWANIU SCHOWANE BYŁO GÓWNO Z CHIN — stwierdził Pan Wojskowy.

— MYŚLAŁEM, ŻEBY MU JESZCZE ZROBIĆ TEST NA INTELIGENCJĘ, ALE TERAZ TO CHYBA ZBĘDNE — dorzucił Pan Policjant. — ZAGLĄDNĄŁBYM DO TEJ NOCNEJ RECEPCJONISTKI, CZY MA ZEZWOLENIE NA PORUSZANIE SIĘ PO ZMROKU.

— Ale ona już może spać — zaprotestował nieśmiało NN.

— WYŚPI SIĘ POTEM — odpowiedział Pan Wojskowy. — O ILE NIE POJEDZIE Z NAMI.

Delikatnie popchnął pistoletem NN. Po chwili wszyscy trzej szli w stronę wieżowca. Emily mieszkała na parterze. Pan Policjant zapukał do jej drzwi. Przywitała ich w fioletowym szlafroku, który idealnie współgrał z czekoladowym odcieniem jej skóry. Patrol sprawdził jej dokumenty — okazało się, że Kenijka ma zezwolenie na pracę w nocy w hotelu dla personelu medycznego. Może więc bez dodatkowych przepustek poruszać się po zmroku po mieście.

— ZNACIE SIĘ? — spytał Pan Policjant, wskazując głową na NN.

— Z widzenia — odparła Emily.

— BO ON PORTRETUJE CIEBIE.

— Znamy się z widzenia — powtórzyła.

Pan Policjant pociągnął nosem, jakby się chciał upewnić, czy zapach wewnątrz mieszkania jest naturalny, czy sztuczny. Za plecami patrolujących, na klatce schodowej, monitor informował: PORUSZAĆ SIĘ MOŻNA WYŁĄCZNIE PO TRASACH ROZRYSOWANYCH NA CHODNIKACH. CZERWONA STREFA.

— SKĄD JESTEŚ? — spytał Pan Wojskowy. — TU JESTEŚ ZAMELDOWANA? W STEVENAGE SIĘ URODZIŁAŚ?

— Jestem z Kenii — wyznała ze spokojem Emily.

Przyglądając się jej NN myślał o smaku jej skóry. Marzył, by być tak blisko Emily. Kochać się z nią. Tymczasem monitor na klatce przypominał, że zakazany jest jogging i wszelkie ćwiczenia na świeżym powietrzu.

— MASZ OŚWIADCZENIE O STANIE ZDROWIA? — zapytał Pan Wojskowy.

Emily miała. Znała też zasadę: DYSTANS, DEZYNFEKCJA, MASECZKA, gdy ją patrol odpytywał. NN mógł teraz rozrysować czar tej nieziemskiej kobiety — wygląd supermodelki i stoicki spokój na twarzy. I mogło być tak, że jak rysik ołówka dotykałby krawędzi sylwetki Emily, tak myśl NN biegła po brzegu ciała tej kobiety. Tak jakby NN faktycznie dotykał dłonią tamtego ciała.

Pan Policjant, tknięty jakimś przeczuciem, ponownie zażądał okazania zezwolenia na pracę w nocy. Tym razem jednak elektroniczny czytnik nie zaakceptował karty.

— PROGRAM ZGŁUPIAŁ — oznajmił Pan Policjant.

— ZAWIESIŁ SIĘ? — spytał obojętnie Pan Wojskowy.

— ZGŁUPIAŁ — powtórzył tamten.

Emily wymieniła błyskawiczne spojrzenie z NN, jakby dopiero teraz się dostrzegli. Pan Policjant zbliżył ponownie kartę recepcjonistki do czytnika i tym razem rozległ się aprobujący brzęczyk.

— OK — powiedział Pan Policjant, zwracając plastykowy prostokąt.

NN widział wyraźnie w wyobraźni, jak zostają sami z Emily, jak obejmuje ją ramionami, jak jego usta przywierają do jej warg i jak złączeni w miłosnym uścisku rozpoczynają taniec dwóch ciał. I jak po chwili szlafrok Kenijki opada na podłogę, a NN bierze wtedy Emily na ręce i niesie do łóżka, by rozsmakować się w jej czekoladowej skórze.

— ZWIJAMY GO — zdecydował Pan Policjant, gdy wrócili z NN do radiowozu.

NN odtransportowany został do szpitala w Stevenage po to, by Emily nie podejrzewana i nie nakryta przez nikogo mogła nadal robić nielegalne murale na Starym Mieście.

Paweł Przywara (ur. w 1968 r.) – prozaik, doktor nauk humanistycznych, członek grupy rockowej „Euroman”. Mieszka w Rzeszowie. Wydał powieści: Amnezja. Antyutopia filozoficzna (1995), Euroman. Pierwsza powieść eurorealistyczna (2001), Zgrzewka Pandory (2008), Ricochette (2019). Jest także autorem dysertacji Teoria przestrzeni Husserla i Carnapa. Analiza porównawczo-krytyczna oraz współpracownikiem Powszechnej Encyklopedii Filozofii wydawanej przez Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu. Jego opowiadania znalazły się w antologiach współczesnych polskich opowiadań: 2008 (2008), 2017 (2017) oraz antologii polskich opowiadań grozy: City 1 (2009).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content