Skip to content

KAROL SAMSEL

Chłopi (cała trudność). 2

Jack London to zresztą z perspektywy tzw. pozataoizmu bardzo ciekawy przypadek. Powiedzmy to sobie od razu — nie reprezentuje va banque wszystkiego, co dawałoby się w ogóle pomyśleć, przy tym wszystkim nie znajdziemy go także nigdy pośród bezmyślnych zwolenników mistyczno-edukacyjno-moralnego — czy mistyczno-społecznego — va banque: przytomnego ich kosmoideom… Mimo to powstało kilka świetnych monografii pisarstwa Londona, opartych właściwie na zasadzie pokojowego współistnienia ze sobą doskonałości oraz niedoskonałości, obrazowania oraz pozaobrazowania, przy tym w całości operujących pozajęzykiem, mało tego, ograniczających się właściwie do szafowania pozagalicyzmem i pozapartykularyzmem semantycznym — wyłania się z tego obraz pisarza jako osobliwego „junzi bez teki” — świetna była Boska komedia Jacka Londona, ale: właśnie dlatego, że od początku otwarcie sympatyzowała z ogółem mistyki chińskiej widzianej z perspektywy mikromistycznej — a trzeba wiedzieć, że na Merkurym, od lat, uczy się właśnie „podstaw mikromistyki”, niekiedy w duchu gantong yu wu, a zatem — w tym duchu w którym kiedyś próbowano napisać, między innymi, Chłopów Calderona, Życie snem Montaigne’a itd. — o podobnych tekstach mówimy, chociaż nie zawsze, proteoinwestygacja — chociaż niektórzy, nazbyt otwarcie, zaś za mało solennie mówią o tym, że „shengren”, „shuhzong”, „tianxia”, piszą — niestety — nazbyt wymagająco, dla przykładu — Tianxameron, to zaś sprawia, że Boccaccio przestaje uosabiać tak taoizm, jak i pozataoizm, nie jest, innymi słowy: biorąc starojęzykowy, ale nie jest też — i to w najmniejszym stopniu — staropozajęzykowy: lepiej byłoby więc, by taki Tianxameron stworzył London…

To skądinąd świetny model. Mamy tylko konfucjanizm i taoizm. Powiedzmy, że na podobieństwo tego układu mamy jedynie platonizm i plotynizm, nec pluc ultra — to wokół tych dwóch jakości budujemy wszelki możliwy kierunek, i jedynie z tego wyprowadzamy konsekwencje o daleko szerszej różnorodności, z tego, z tego tylko, na przykład, robimy postmodernizm. Otóż, tak właśnie wygląda Opowiadać dalej Johna Bartha, na M51 — jest złożony tylko z platonizmu i z plotynizmu uwarunkowanych względem siebie wzajemnie, bardzo wzajemnie, jak konfucjanizm z taoizmem, myślę, że na planie ecce-exercidatio: to (szczerze powiedziawszy) „aeroudokładnienie” taoizmu, nie „agroudokładnienie” — coś w rodzaju tlenku mistyki nadreńskiej, z którego — wyłącznie przy pomocy przezwyciężonych metod sugestii artystycznej, „Omas”: overcame methods of artistic suggestion, tworzymy: dwutlenek taoizmu. No dobrze, ale czym skutkuje nadmiar dwutlenku taoizmu, do jakiego stopnia, mówiąc już zupełnie wprost — może sugerować metamistykę: załóżmy, że mam — przy sobie lub w niedalekim zasięgu, może nawet zasięgu ręki albo przynajmniej zasięgu wzroku — Kazania i traktaty Marii Dąbrowskiej, z których to wyczytuję siedemnaście, czy nawet osiemnaście, możliwości czystego uzmiennienia dao… w oparciu o to decyduję się stworzyć swój własny taoprzekaz, „taoprzekazywaniem” nazywam każdy nieprzypadkowy skrót zmiennej nad jakimś drugoplanowym, ale nie drugorzędnym, wymiarem Wesenheit: właśnie to ostatecznie decyduję się nazywać… metamistycyzmem… czy słusznie, czas pokaże, lecz tworzę w ten sposób człowieka preprzestrzennego, mało tego, całą akcję Chłopów osadzam w preprzestrzennej wspólnocie ludzkiej, właściwie, w przednocie, jakimś metaheit… albo metaheitung, raczej, niżeli metawesen…

Ruszając w głąb całej problematyki (bowiem tylko taki kierunek zdaje się możliwy, wiarygodny po prostu), oraz jeżeliby chcieć ją, oczywiście, (mozolnie) prześwietlić, natura metawesen / metaheitung wydaje się nie odbiegać zasadniczo, od tego, co już do tej pory zostało powiedziane (przecież nie tylko tu): literatura to, niekiedy, plisowanie slipu, dlatego pojedynczy dramat lub pojedyncza powieść — to, właśnie, w rzeczy samej, slipki lub slipkowanie signifiant, zdecydowanie częściej niż signifié. Nie będę tu, oczywiście, mówił o Dąbrowskiej, bo to wymagałoby porządku mikrowykładu, a także kontrolnych samokonsultacji co do idei wykładania, samowykładania (ale pisałem o tym gdzieniegdzie, zachęcam, przykładowo, do sięgnięcia do mojego tomiku, pisanego przecież nie tylko nocą, „kolebki prawiczka. zapiski / zapiski prawiczka. kolebki”, tam bowiem wyjaśniam całkiem dorzecznie oraz szczegółowo, na czym polegał fenomen gruntownego „zaslipkowania” całych Kazań i traktatów (chciałbym, aby fragmenty „kolebek prawiczka” stworzyły kiedyś poczytny, a przynajmniej nieobcoplanetarny, wstęp do jakiegoś dobrego galaktyczno-krytycznego, albo międzykrytycznego, wydania Dąbrowskiej). Pozwolę sobie pokazać, jak samokonsultacje i slipkowanie wpływają na kształt attyckiej tragedii zemsty: chodzi mi o moment powstania Tekli Sofoklesa i o to, ile musiało minąć czasu, aby z tego wyewoluowała Tekla Gabler, i teklizm, metateklizm, właściwie — transcendentalny system służący nam przez lata do „pi-sania” Chłopów…

Dobrze, ażeby nie mówić naraz o wszystkim, zacznijmy od zupełnie podstawowych wyznaczników metateklizmu. Kiedy Biblia i Chłopi dają się ze sobą zrównać, oznacza to — najczęściej — że metateklizm bądź to osiągnął wartości zerowe, bądź rozpina się na wartościach stosunkowo, możliwie najniższych, np. od 0 do 50, albo od 10 do 75, ale raczej nie więcej… Po pierwsze — może to następować na skutek tzw. prawa symetrii składów, także dlatego, że chemiczny skład Chłopów daje w kilku krokach chemiczny skład Biblii (prawo Sienkiewicza da Gamy) — efekt osiągany w jednym kroku możliwy jest z kolei wtedy, gdy metateklizm wynosi 0-50 tragonów (lub 5-25 brandysów). Po drugie — Chłopi oraz Biblia zrównują się również w sytuacji niepewności fonostatystycznej, i to również metateklizm: mówiąc krótko, średnia długość fonemowa sylab w jednym, jak i drugim jest — względnie równa sobie… Oczywiście, można by stworzyć coś zupełnie nowego, to znaczy — napisać powieść fonotaktyczną lub raz jeszcze zabrać się za Chłopów, tym razem właśnie w duchu powieści fonotaktycznej lub tzw. problemów poetyki fonotaktycznej — aktualnych na Wenus… chociaż nieobecnych w postaci zwykłego założenia fononeologii, a co dopiero — „mistyki z fononeologii”… Mówimy czasami — „Fonorozsierdzenie” — „Phonoempörung”, ale prawdę mówiąc, nie wiemy w ogóle, co mamy — lub co możemy mieć — na myśli…

Mówię tutaj, oczywiście, przede wszystkim w swoim imieniu, jednak wiem, że podobnie jak ja, twierdzi również — Parker Sienkiewicz, autor powieściopisarskiego systemu meet & greet zgodnego z ustawą o nieskończoności i pozaskończoności możliwych oraz koniecznych potrzeb czytelniczych. Pisząc z kolei o tym Sienkiewiczu, wypadałoby również pamiętać o jego nieoczywistym stosunku do adpersonalizmu pojętego jako tzw. pakulnis, „pakulnis uniwersalizmu” — swobodna ironia czytelności partim (planetojęzycznej, a także nieplanetojęzycznej / małoplanetojęzycznej): co to jest pakulnum (pakulnum, pakulni, pakulno, ewentualnie — pakulnum pakulnorum), to również powinniśmy wiedzieć, mieć więc na myśli raczej unde supersunt — aniżeli ubi supersunt; pakulnum to, naturalnie, nie tzw. superparker, jednak możemy snuć przypuszczenia, dla przykładu, o parkerocentryzmie lub parkeryzmie jako transcendentalizmie, właśnie typu meet & greet, meet pakulnumgreet pakulnorum, jednym słowem…

Chłopi to nie pierwszy raz, gdy pakulnum zostało zastosowane. Warto przypomnieć tutaj całą serię wydawniczą Kwiatów zła, zapisywanych jedne po drugich przez kolejnych papieży, przykładowo — Kwiaty zła Franciszka I uzyskują ciągłościowość — wazeliny aldobrandyjskiej, jeżeli w antologii umieścić je w pozycji parodos, właśnie w takich miejscach daje się bowiem zebrać najwięcej pakulnum… Parker Sienkiewicz, ten więc, o którym tu mówiliśmy już co najmniej raz, stworzył, dla przykładu, Chłopówna podobieństwo aldoalbum w formie powieści — ci Chłopi natomiast wykorzystywali już pakulnum paleochrześcijańskie, paleopakulnum-chrystianopakulnum — wyspójniając większość najsensowniejszych wątków (to nie znaczy, że najlepszych) także przy pomocy przedwazeliny, w przednawie. Parker Sienkiewicz rozumiał naturę Chłopów — zdaje się — nieco jeszcze lepiej niżeli Piwkowski-Robert. Po pierwsze, transwokował tekst — posuwał się więc do przodu z pominięciem etapu „molekularnej wokandy” — po drugie, robił to przy pomocy paleozoiny, postpaleozoiny, repaleozoiny, bądź też jej tlenków… wszyscy Borynowie, dla przykładu, zostali stworzeni tylko przy pomocy tlenku naos in antis, a więc tlenku paleozoiny (VI), o właściwościach antyczno-utleniających, pomimo bardzo silnego pola — „neoredukującego” pakulnum… Właśnie takie „neoredukujące” pakulnum wywołuje w niektórych tekstach w rodzaju Kwiatów zła Franciszka I, jakby to ująć, pewną instynktowność, „instynktowność przeróbki”, która odczuwa, że właśnie staje się narzędziem nowego opracowania świata: uniesionego ostrożnie do poziomu ponadtlenku, wciąż przecież in antis… potas koryncki, przykładowo, może dawać ponadtlenek joński, na takim — jońskim ponadtlenku potasu korynckiego możemy z kolei napisać coś w rodzaju zbioru komedii Ugaihoressneta Moliera. Dalej, może być to Molier o „persizujących” właściwościach — bądź też o egiptyzujących właściwościach — mocą tego ułożenia „persizujący” Świętoszek, „persizujący” Mieszczanin szlachcicem, rzeczywiście, „persianize”, „persanisent”, „persizują”, tak powstała, między innymi, Persja na VNR: La, Persja par excellence Molierowska — to Molier jest autorem wszystkich tekstów Awesty — te modlitewne przypominają w większym stopniu Pocieszne wykwintnisie, ale te pochwalne — do samego końca utrzymane zostały w stylu Szkoły żon i Improwizacji w Wersalu

Niestety wciąż za mało mówi się o personarkach: niektóre z nich wciąż dyskutują o możliwości spisania Chłopów przez Amenhotepa — niepotrzebnie, moim zdaniem! W zupełności wystarczy nam Persja jako stolica feminizmu, zwłaszcza Persja na Wenus, bo kiedy natykamy się na wenusjańskie wydania Moliera, zwłaszcza już jeśli są to tytuły w rodzaju Don Juana, nie tylko ma się wrażenie, jakby się czytało pamiętniki eumenid, jak gdyby się czyniło z eumenid — euperski (jedna euperska, dwie euperski…), personetki, persopantki, również ma się przy tym wszystkim wrażenie, jak gdyby Prima nie istniała — jakby w jej miejscu występowała kiedyś jakaś — Tekla, Amelia, i to za którą z nich stały: cała chemia sprytu, cała dogmatologia sprytu, teologia sprytu… z tego również warto zrobić Chłopów, takich Chłopów chciałbym przeczytać, w całości wykonanych z teologii sprytu… Od czego zacząć należałoby w podobnym przypadku — myślę, że od stworzenia czystego bytu o określonych tradycjach (des traditions spécifiques), w rodzaju, na przykład, Cycerona-Ra, albo Hezjoda-Ra, albo wręcz: papieża Franciszka I-Ra — wszystko to winno odbywać się z użyciem ciszy literackiej, jednakże zdecydowanie w pochodzie semazjologicznym, z tego zaś biorą się inattendues inexplicables, czyli — już po wyposażeniu w skrót obconeologiczny — pectedplainables, od słów inexpected-inexplainplainables. Takim reprezentatywnym pectedplainable jest — na przykład — dworek szlachecki w Tivoli, niekoniecznie na Ziemi, całkowicie ziemiański, mimo że w dużym stopniu wywodzący się z założenia motte, i jeśli motte jednak przeważy, mamy już do czynienia nie z „pectedpalinables”, ale — wpierw — z początkowym needlessness, a następnie — z czystym „astro”, i dalej — z „astronaibles”, czy raczej — z „astroednaibles”, „astroedpalinables”…

Właściwie po kosmoparalelizmie (astroparalelizmie) era Chłopów, w sensie ścisłym, ostatecznie się zakończyła (le chlopi-cosmoparallélisme, czy raczej: le cosmoparallélisme-chlopi, tak mówimy, ale bywa również tak, że mówimy, po prostu, bardziej zwyczajnie, chloppi, les chloppis). Otóż, od jakiegoś czasu Chłopi sprawiają wrażenie czy raczej: Leschloppis, Les-chloppis sprawiają wrażenie — jakiegoś sarmackiego prapermittance, nie wiem, za którym rozciągają się… samomineralizacja i autopropozycje, przykładowo — mineralizacja dworków, mówimy wówczas: sarmatyzm i sarmamineralizm, ale niewiele to zmienia, chociaż okazuje się, że les chloppis są dramatem najlepiej problematyzującym oczekiwania czytelnika, i to w skali międzygalaktycznej. A to oczywiste, że powoli, jednak bardzo konsekwentnie tam właśnie zmierzamy — od praktyki pisania literatury do praktyki „pisania” problematyzacji — i już teraz całą większość dylematów rozgrywamy w salonie mieszkalno-obronnym, a właściwie — mieszkalno-obronno-literackim, najczęściej — „sarmomineralizowanym”, w takim miejscu tworzymy również pectedainables najważniejsze takie, jak Strona Guermantes — oczywiście — dbamy o to, ażeby pisał coś podobnego ktoś w rodzaju Cycerona-Ra, Ra-Cycerona, czy może już zupełnie wprost: Racycerona, choćby i miałby to być Racyceron Sienkiewicz… Jeżeli dochodzi do tego ostatniego, choć działanie będzie już w tym przypadku bezpośrednie, mówimy o powstawaniu „floty metafizycznej przez utwór” (une flotte métaphysique) oraz zabieramy się do pisania literackich „racic” — littérairesRacicerones, Raciceroneum jedynie przy pomocy une niche d’imitation… niszy imitacyjnej…


Chłopi (cała trudność) jest fragmentem powieści Karola Samsela Prima (w przygotowaniu)

Karol Samsel (ur. w 1986 r.) – poeta, krytyk literacki, filozof, doktor habilitowany nauk humanistycznych, doktor filozofii. Zastępca dyrektora w Międzydziedzinowej Szkole Doktorskiej UW, adiunkt w Zakładzie Literatury Romantyzmu i kierownik Pracowni Historii Dramatu 1864-1939 Wydziału Polonistyki UW, członek Polskiego Towarzystwa Conradowskiego. Laureat nagrody imienia Władysława Broniewskiego (2010) i zdobywca statuetki imienia Wandy Karczewskiej (2011). Redaktor działu esejów i szkiców w kwartalniku literacko-kulturalnym „eleWator”. Mieszka w Ostrołęce. Wydał m.in. tomy wierszy: Dormitoria (2011), Altissimum-Abiectum (2012), Dusze jednodniowe (2013), Więdnice (2014), Prawdziwie noc (2015), Jonestown (2016), Z domami ludzi (2017), Autodafe (2018), Autodafe 2 (2019), Autodafe 3 (2020), Autodafe 4 (2021), Autodafe 5 (2022), Fitzclarence (2022), Autodafe 6 (2023), Choroba Kolbego (2023), Autodafe 7 (2024) i powieść Nie-możliwość Piety (2023).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content