ZYGMUNT FRANKEL
Domy nad morzem
Domy nad morzem już zapadły w sen,
także i ludzie w nich, z wyjątkiem tego, który kona.
Jego krew — fala, co utknęła na brzegu — straciła krewką czerwień,
zamienia się w morską wodę, a jego serce
pulsuje powoli — jak wyblakły mięczak.
Świat był zawsze — tak zwykł go widzieć — na jego podobieństwo.
Tej nocy ten świat jest śmiertelnie chory i… nie żal mu go pożegnać.
Pierwsze nurkowanie
Moje pierwsze nurkowanie — i od razu to poczucie:
Byłem tu już.
Zielony nieważki świat,
kłębowisko macek sięgające srebrnego sklepienia.
Ani miłości, ani nienawiści nie ma tak głęboko,
tylko — prócz odrobiny czerwieni —
błękity i zielenie.
I cisza. Tu nawet walka jest bezgłośna,
a śmierć — zwykle w okamgnieniu.
To wszystko już za nami
od dnia, kiedy wyszliśmy na ląd.
Droga
Ta droga biegnie wzdłuż plaży,
wciąż zerka na boki,
myśli, porównuje.
Jest dość długa, lecz ciągnie się tylko z punktu A do B,
ma poczucie, że jej życiu brak innych, prócz długości, wymiarów.
Morzem da się podążyć w każdą stronę, dowolnie daleko,
nawet dookoła świata, jeśli przyjdzie chęć,
do nowych, nieznanych brzegów, nie jedynie do A czy do B.
Morzu nie dolegają wyboje, nie wstrzymują go
czerwone światła, co najwyżej pokiwa mu palcem boja,
a i ten znak przestrogi natychmiast przystroi mewa.
Droga biegnie równolegle do plaży.
Linie równoległe nigdy się nie zetkną.
Niekiedy nocą przy pełni księżyca pusta droga
próbuje śpiewać marynarskie szanty
głosem, co chybia tonów, łamie się jak
beton.
Może jest gdzieś miejsce
Może jest gdzieś miejsce, dokąd ku zgubie płyną statki-widma:
najdalszy horyzont,
niebo nawisłe nisko
i czarny żagiel między nie rozpięty,
mnóstwo legend, niczym mnogość łososi, srebrzystych węgorzy,
zamiera powoli,
żegnane, niby armatnim salutem, fontanną samotnego płetwala,
biciem w bezgłośne dzwony meduz.
Musiałem być kiedyś obłokiem
Musiałem być kiedyś obłokiem —
sam, niesiony wiatrem
ponad granicami,
praojciec deszczów, z siwą brodą
wichrzącą pióra wzlatującym w niebo ptakom,
malarz tęcz,
samotny cień pośród pustkowi.
Musiałem kiedyś przebyć
niejedno gdzie indziej,
wiele niebieskich sfer,
różne odcienie zieleni
i pustkę, w której
ani przyjaciół, ani wrogów
nie było, ni najlżejszego szmeru.
Musiałem kiedyś umrzeć,
lecz nie całkiem,
niczym dziecko, kiedy umiera matka,
niby ptak — już sam, ze zbielałymi, gotowymi do lotu skrzydłami,
długo po tym, jak skorupa jaja pękła i w proch się obróciła.
Ikar
Siedzę w domu,
oniemiały, oślepły,
wciąż wspominając mój ostatni lot.
Na skrzydłach z drewna i płótna
zbliżyłem się zbytnio
do rzeczy już z daleka przerażających.
Przenigdy nie przypuszczałem,
że chmury burzowe mogą być tak ogromne i czarne
jak kipiący kocioł czarownic.
Potem błyskawica, grzmot,
na raz, jednocześnie, tuż przed szybowcem,
wprost między oczy, między uszy.
Nie wiem, jak wyskoczyłem;
wiatr na mojej twarzy był cichy
a niewidzialny spadochron opuścił mnie bezpiecznie na niewidzialną ziemię.
przełożył Andrzej Samborski
Zygmunt Frankel (1929-1997) — poeta, prozaik, dramaturg, grafik, malarz. Urodził się w Wieliczce, dzieciństwo spędził we Lwowie, młodość na zesłaniu w Kazachstanie i na Syberii. W niespełna rok po repatriacji wyemigrował. Studia inżynierskie i plastyczne odbył w Wielkiej Brytanii. Od 1952 roku mieszkał w Izraelu, ostatnie lata spędził w Tel Awiwie. Wiele podróżował, lecz nigdy więcej nie był w Polsce. Tworzył i publikował w języku angielskim, a przekłady jego twórczości ukazały się po hebrajsku i japońsku. Teraz — także po polsku.
Andrzej Samborski (ur. w 1967 r. w Lublinie) — poeta, prozaik, krytyk, tłumacz, twórca i wykonawca piosenek. Laureat VI Festiwalu Kultury Ekologicznej w Józefowie (1998), turnieju jednego wiersza podczas XXIX Warszawskiej Jesieni Poezji (2000), III Agonu Poetyckiego „O wieniec akantu” (2003), XXVII Konkursu Poetyckiego im. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (2020). Uhonorowany Medalem Zasłużony dla Miasta Lublin (2020), Poetyckim Laurem Józefa Czechowicza (2022) i Nagrodą Kulturalną Województwa Lubelskiego (2023). Wiersze i przekłady z angielskiego publikował m.in. w „Przeglądzie Powszechnym”, „Akcencie”, „Wyspie” oraz w izraelskich pismach „Nowiny-Kurier” i „Kontury”. Tłumaczony na grecki, litewski i niemiecki. Jego tłumaczenia poezji z jidysz znalazły się w książce Tam kiedyś był mój dom… Księgi pamięci gmin żydowskich (2009). Wydał książki: To się śpiewa, to się tańczy (1995), Na śmiech i życie (2004), Zwierzę się wam… czyli zwierzęta, rośliny, zjawiska przyrody, a wśród nich człowiek (2020), Mój czas (2020), Ulicami Lublina (2021), Nie tylko COVID. Wiersze i proza (2022), Ekslibrisy literackie. W hołdzie dla Andrzeja Kota (2023) oraz płytę z autorskimi tekstami piosenek i muzyką Piotra Czyżowskiego Kolumb i spółka (2022).
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved