DOMINIK SZYMCZAK
***
Obudowane balkony wyposażone w okna pozwalają wychylić się na ulicę tylko od jednej strony. Zwisają mi nad głową, kiedy stoję przed drzwiami do budynku. Balkonowicze pochylają się zaciekawieni. Są jak komórki w organizmie, obserwują niespodziewanego gościa. Bezpieczne miejsce i taktyczna pozycja sprawiają, że czują się bezpieczni.
Kiedy domofon zaczyna piszczeć, dostają znak do odwrotu. Wchodzę na klatkę i daję się pochłonąć.
Samobójca
Wstał skołowany i zaczął sprzątać tragedię, która powstała wokół niego. Zaparzył herbatę i włączył ulubioną składankę. Dzień jak co dzień.
Oddech wyrównuje mu się powoli, kiedy przyswaja sobie myśl, że mu się nie udało.
Zaczął zamiatać to, czego miało już nie być.
Wariatka
Białe włosy układała w kształty, którymi nie nazywa się fryzur. Zbita sylwetka, wydawałoby się, twardo trzyma kobietę przy ziemi. Ona łamała jednak wszelkie zasady świata.
Ton głosu brzmiał jak łagodząca klątwa, fatum, którego nieświadomie oczekujesz.
Umysł otwarty na wszystko, imię zamknięte za to w krzywdzącej definicji.
***
Przystanek lśnił osłonięty świeżym śniegiem.
Leci pierwsza piosenka ze składanki, a ja zastanawiam się, czy autobus przyjechał nienaturalnie wcześnie, czy wciąż rozgrzewa silnik na pierwszym przystanku. Przyjeżdża, kiedy druga piosenka rozbrzmiewa w słuchawkach. Staram się nacieszyć moim miejscem i nienaruszoną jeszcze przestrzenią osobistą. Trzeci utwór, wchodzi tłum. Tyle było z mojego spokoju. Zaraz potem wjeżdżamy do lasu, który staje się jedynym widokiem za oknem na kolejne cztery piosenki. Po tym czasie wiem, że zostały mi już jedynie dwa utwory, muszę dobrze wybrać.
I tak niezmiennie przez cztery lata, pięć razy w tygodniu.
*
Plakaty filmowe, o które trzeba dopytywać w kinie, niezaplanowane portrety robione w oczekiwaniu na wykładowców, repertuar Narodowego Centrum Polskiej Piosenki, urodzinowe rysunki z ulubionymi postaciami. Wywieszam na ścianach minione chwile i uczucia. Opisy leków, polaroidy z imprez, zdjęcia z albumów rodzinnych, wydruki z Targów Fantastyki, materiałowe płachty. Przyjaciele i komfort.
*
Wracając nocnym pociągiem, wpatrywałem się w szybę, mimo że odbijała się w niej jedynie moja sylwetka. Rysy twarzy rozmywały się w kroplach deszczu po zewnętrznej stronie szkła. Twarz przykryta cieniem powstałym pod przygaszonym światłem w wagonie. Co jakiś czas za oknem pojawiała się pojedyncza lampa, mała wioska. W odbiciu przechodziły anonimowe sylwetki, drzwi otwierały się i zamykały. Roztapiam się w wodzie za oknem.
*
— Zabiłem.
— Kogo?
— Fikcyjną postać. Stwierdziłem, że bez traumy i tragicznego końca nie byłoby sensu go tworzyć.
*
Przy studiu tatuażu skręcam w znajomą ulicę. Rząd kasztanowców płaszczy się wzdłuż kamienic, które zajmują ciasno większość terenu. Ruch uliczny odbija dźwięk tuż za rogiem, ale tutaj jest spokojnie. Reklama na ogrodzeniu chwali nową włoską pizzę, kiedy przechodzę obok niej z psem. Pojedynczy znajomi nieznajomi zajmują miejsce na murku postawionym pod żywopłotem. Przechodzę na drugą stronę jednokierunkowej ulicy, gdzie trawa gęsto porasta wolną przestrzeń. Pies się wybiega.
powyższe teksty powstały podczas warsztatów prozatorskich z małych form narracyjnych, na studiach pisarskich pierwszego roku na Wydziale Humanistycznym US, prowadzonych przez Tomasza Majzela
Dominik Szymczak (ur. w 2005 r. w Szczecinie) — student studiów pisarskich na Uniwersytecie Szczecińskim.
aktualności o e-eleWatorze aktualny numer archiwum spotkania media autorzy e-eleWatora bibliografia
wydawca kontakt polityka prywatności copyright © 2023 – 2025 e-eleWator . all rights reserved

copyright © 2023 – 2025 e-eleWator
all rights reserved