Skip to content

JACEK JASZCZYK

lux aeterna

dłonie nie zamykają dłoni,
powietrze nie jest powietrzem,
szczyt góry Shehy jest szczytem dachu,
z którego w przestrzeń nieobecną
rzucają się wszystkie niepewności.

dotykam klatki schodowej i już wiesz,
że nie wystarczy wierzchołków wszystkich kominów
dla każdej samobójczej myśli
wypalonej z ciała, które w ciele wyzionęło
Miłość.

a pod stopami jest powierzchnia,
powłoka nie przypomina powłoki,
z której oblepiony w promień
wypowiadam requiem dla nocy,
gdy czas odgrywa jedynie rolę człowieka,
który zostawił w swoim cieniu
wiersz.

 

vulcanico

piszę vulcanico przez sen zapada odwilż
w tarpnie ugrzązł prąd
przywiązany do transformatora jakby
w mieście dublin energia wyskoczyła
z pantografu i zastygła w kamieniu
którego nie chce przykryć woda
na murze zamalowane słowa
wyjęły z haseł metafizyki atom
gdy czytamy wiersze andaluzyjskich poetów
ze świtem mija się jawa i błądzi
w potłuczonych kolorach butelek
trzymamy dotyk z którego wciąż nie wynikło jutro
i garść przebłysku w rysunkach ciał niebieskich
przez które przechodzi ta odwilż
i fala zdradliwa gdy piszę vulcanico
stoję we wszystkich oknach zasłoniętych na irlandię
pomiędzy narodzinami tamtego lata
do którego odłamkiem zbliża się ten wiersz

 

Aksjomatyka

Jedni patrzyli przed siebie, inni wprost,
wypatrując znaków i wodorostów.
Niebo pękało od szarości.
Droga zakręcała jak bezdomna pieśń.
Niektórzy chcieli ją nucić, ale nikt nie chciał iść.
Trzymaliśmy w rękach niecierpliwość tej chwili,
przez którą próbowało przenikać światło.
Choć znali się wszyscy, nie znał się nikt,
a obecność nasza była jak łuska
wyjęta z grzbietu horyzontu, w którym skupiły się
wszystkie myśli epigona Proklosa,
ciemne jak lata w czasach wszelkiego upadku,
a może jak brzeg morza szelfowego
skręcony jak liść tytoniu,
którego nie wypali ludzki czas.

 

dagerotyp: tonowanie czasu

jakby huragan na kamieniu albo dawna burza
na obrzeżach z oka cyklonu szarej wody
przeszła przez powłokę alarmu

gdy oni papierowa rewolucja nierówny przemarsz wojsk
a potem Attici De Bonis Damnatorum
z krzywizną Et Fiscalium Debitorum

tak tworzą nas granice kurhanów
linie brzegowe jak tatuaże
leżące na skorupach Galatów (tak pięknie
formuje nas kreda)

i moglibyśmy lepić wiatrołomy z gęstwin
lub bywać falochronami — tak słuchać kości faraonów
ojców synagog i nakręcać na pierścionki fal
czas przeszły utracony

 

In statu nascendi

Śpisz na końcu miasta a ja
— dotykając rys na szybie — myślę
o Duszy czyśćcowej Franciszka Starowieyskiego
i występie zespołu Mademoiselle Carmel & The Zebras
odzierającego z obłoków Pierwszą Noc Muzeów

Między porannymi autobusami
zastanawiam się nad kolorem ścian
w Żółtym Domu w Arles
i brzytwie którą van Gogh obciął sobie ucho

Od tamtego czasu Chińczyk Xiaoyong Zhao
malując z rodziną stutysięczny obraz
został artystą
a kilku przechodniów skamieniałych uliczek Alkmaar
— poetami

Jacek Jaszczyk (ur. w 1972 r.) — poeta, dziennikarz, radiowiec. Mieszka w Dublinie. Uhonorowany podczas XV Festiwalu Poezji Słowiańskiej Medalem im. Barbary Jurkowskiej za wkład w organizację i promocję literatury polskiej na forum międzynarodowym (2022), laureat Nagrody XX Światowego Dnia Poezji ustanowionego przez UNESCO. Tłumaczony na angielski, białoruski, włoski, grecki, niemiecki, rosyjski i ukraiński. Publikował m.in. w: „Akcencie”, „Odrze”, „Toposie” i „Wyspie”. Wydał książki: Tańczą w nas życia geniusze (2018) i pomiędzy/between (2020).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content