Skip to content

PIOTR ŁĄCZYŃSKI

Sanchin (trzy bitwy). Forma ostateczna

U Baudelaire’a fascynacja stopami
ja patrzę na swoje czy pozycje mocne
czy już wrosłem
bez korzeni nie ma Formy
stopy zgrubiałe
mięsiste palce trzymają podłoże
perspektywa lustra
przybliżam i oddalam brzuch
jeszcze nie obwisły
każdego lepszego dnia ćwiczę nago
czasem upadam
znieczulony bólem myślę sobie
że prawdziwy bohater bawi się samotnie
(z Dzienników Intymnych Baudelaire’a, nie z Wojaczka)

perspektywa lustra przybliża nieciągłości ruchu
bawię się sam
choć każdego razu
naiwnie marzę
o tym
że podgląda mnie
zabłąkany duch jednego z tych wielkich mistrzów
może być nawet niewielki
byle by był prawdziwy
patrzy na mnie surowym spojrzeniem
zamknięty w musze
lub w osie
może być też inny owad
srogo napręża czułki i ocenia nagość ruchu
niedoskonała Forma budzi gniew

bawię się sam
łapię oddech
oddech jest ważny
czasem upadam
znieczulony bólem wycieram połysk z napiętych piersi
trzy bitwy
pokonać tego w lustrze
po trzykroć pokonać

 

Oczekiwanie

Nagie światło
upływa czas latarni
czekasz na nią
ciężar poświaty fiolet
cicha dzielnica
tembr miasta zgubiony w oddali
choć bliski
elektryczne autobusy i tramwaje
oszukują powietrze
gasną i rozbłyskują
w galaktyce sierpnia nie ma to znaczenia

ciepły zapach miasta
jest prawdziwy
letnia noc naiwny prąd euforii
taki sam jak wtedy gdy myślałeś
że wystarczy czekać
i słuchać
nadchodzących kroków kobiety

teraz zwisasz z trzepaka głową w dół
tak bardzo chciałbyś żeby dostrzegła
sprawność twojego umysłu
po północy

lubisz ten ciężar
północny welon
kładzie na ramionach fioletową mgłę
drżące latarnie
przypominają nieistniejące molo na Guziance Wielkiej
i was
wyparowanych ze spotkania naskórków

teraz zwisasz z trzepaka
nasłuchujesz nadchodzących kroków
tym razem nadejdą
tym razem na pewno

opuścisz ten oziębły trzepak (przegrywosferę incelosferę sferę bez dotyku)

 

Pestis — exotic narcotic

Jestem kobietą
czarne włosy
szelest fali fioletów
przemienia powietrze
w las drżących dendronów
(w zwykłe sosny i brzozy)
ciepły wodospad
paraliżuje sen
monotoniczne ciała
ścierają nadskórek

jestem kobietą
kaskada procesów
łamie protokół nagości
(długi kod złożonych poleceń)
kładzie rozkoszny błysk
na obnażeniu bladych ramion
leniwe białka receptorowe
boją się dotyku
(oziębłe kanały schowane w ospałych błonach komórkowych)

jestem kobietą
migdałowe oczy patrzą tam
gdzie jest twój oddech
noc paruje
obnaża łydki
nagie obcasy rzeźbią
w glinie twoich snów
(surowy fetyszyzm stóp)
na styku słów w ślinie
płoną receptory

jestem kobietą
wiriony myśli (ciałomyśli?)
drżą na wargach
rozproszone cząsteczki żalu
kropelki spermy
stają się ciszą
znaczą skórę twojego domu
są znamieniem
romansu naszych oddechów

Piotr Łączyński (ur. w 1981 r. w Warszawie) — poeta, biolog-entomolog, doktor nauk biologicznych, autor kilkunastu publikacji dotyczących systematyki chrząszczy biedronkowatych oraz zachowań społecznych os z rodzaju Polistes. Mieszka w Grodzisku Mazowieckim. Autor tomów poetyckich: Społeczny Algorytm (2011), Osiołek i jego cień (2019).

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content