Skip to content

MICHAŁ P. LIPKA

Ślub [fragment]

W pomarańczowym blasku kończącego się powoli dnia otworzyła drzwi szafy i zaczęła szperać w środku.

Patrzył na nią, jak kuca i jak prostuje się, stając niemal na palcach, z wyciągniętymi rękami, żeby sięgnąć wysokiej półki, a jej cień tańczy na ścianie. Kilka sekund szelestu materiału trącego o materiał, gładkich palców przesuwających się po ubraniach, a potem włączyła światło w pokoju i wróciła do szperania.

W luźnej koszulce w Myszkę Miki, białych figach i niczym więcej, wyjęła jakieś ubranie, spojrzała, złożyła w kostkę i wcisnęła na miejsce.

Pewnie, że chciał jej pomóc, oczywiście, że to proponował, ale chciała rozejrzeć się sama, więc stał w tym przyjemnym podenerwowaniu, jakie towarzyszyło mu od rana, od wczoraj, może dłużej, jakby ciepły, oranżowy blask mógł być uczuciem i patrzył.

— Ta się nada.

Wyciągnęła jasną koszulkę z Muminkami, jego T-shirt zdecydowanie dla niej za duży i za luźny (właśnie dlatego tak do siebie pasowali) i przyłożyła do siebie na przymiarkę.

— No to sprawa piżamy załatwiona — powiedziała, uśmiechając się.

Położyła koszulkę, żeby się nie pogniotła, przysiadła na rozłożonym łóżku, które ugięło się pod nią miękko.

Było jeszcze wcześnie, późne popołudnie, od okna, kiedy nie wiał wiatr, bił zaduch pozostały po upalnym dniu, elektryczne oświetlenie pomieszane z pomarańczowym blaskiem wydawało się wręcz nie na miejscu.

— Może wyskoczymy na spacer? — zapytała, przeciągając się. — Teraz przynajmniej da się jakoś żyć, można wyjść.

Pokiwał głową.

— Przygotuję coś do picia — powiedział.

— Mamy jeszcze kostki lodu?

— Chyba coś znajdę.

Wziął kubek termiczny, napełnił zimnym napojem, z zamrażarki wyjął pojemnik na lód, wrzucił do kubka pozostałe kostki, po czym ponownie napełnił pojemnik wodą. Kiedy skończył, jego od jutra już żona, ale przez najbliższe dwadzieścia godzin, zanim nie staną przed ołtarzem i nie złożą sobie przysięgi, wciąż jeszcze panna, zdążyła włożyć zwiewną spódniczkę, biustonosz i zmienić bluzkę. Zapinała zamek spódnicy, bosą stopą szukała butów. Na razie miała tu, w jego mieszkaniu, w ich mieszkaniu, tylko najpotrzebniejsze rzeczy, nie musiała więc myśleć, co ma założyć.

Wsunęła stopę w but, drugą wsunąć pomógł jej on, schylając się, trzymając obuwie, podtrzymując język wygodnych trampek.

Słońce za oknem było coraz bliżej horyzontu, ale niebo nie ciemniało jeszcze. Spokojne, pogodne popołudnie, niemal wieczór.

Prawie taki sam, jak wtedy, gdy trzy lata temu w drzwiach stanął wuj Sylwester i od progu zapytał, co dobrego na obiad, bo chętnie by się wprosił. Z tym, że wuj Sylwester nie żył wtedy od dobrych czterech lat.

Teraz nie wszedł nikt.

Wyszli na chłodną klatkę schodową, zamknęli mieszkanie i ruszyli po schodach w dół.

 

ww. opowiadanie bierze udział w konkursie czytelników na najlepsze opowiadanie „grozy miejskiej”, które ma zostać opublikowane w książce City 7. Antologia polskich opowiadań grozy (2025)

Michał P. Lipka (ur. w 1988 r.) — autor opowiadań, scenarzysta, rysownik komiksowy (Darmozin, Krwawnik 2, Bzik). Laureat ogólnopolskiego konkursu „Południowe Podlasie w innym wymiarze”. Publikował m.in. w: „Białym kruku”, „Bramach grozy”, „Czerwonym karle”, „Dzikiej Bandzie”, „Fabulariach”, „Grabarzu Polskim”, „Ka-Tet”, „Kawaii”, „Kostnicy”, „Magazynie Histeria”, „Mangamixie Neo”, „Nerdhaim”, „Silmaris”, „Szortalu na wynos”, „Sztukaterze”. Autor m.in.: Księgi Twardowskiego, Szafrana, Polskiego ‘Produktu’ Komiksowego.

aktualności     o e-eleWatorze     aktualny numer     archiwum     spotkania     media     autorzy e-eleWatora     bibliografia     

wydawca     kontakt     polityka prywatności     copyright © 2023 – 2024 e-eleWator . all rights reserved

zachodniopomorski miesięcznik literacki e-eleWator

copyright © 2023 – 2024 e-eleWator
all rights reserved

Skip to content